Informacje:

Wybaczcie, że jestem trochę nieobecny. Życie... ~ Armand

Chwilowo staram się ogarniać bloga, w jakichś mało skomplikowanych sprawach, także przepraszam za opóźnienia! Jeśli ktoś zauważy coś do poprawki to proszę mi to zgłosić, w granicach moich umiejętności będę próbować coś z tym robić. ~ Alicja

~ ~ ~ ~ ~ ~

piątek, 30 maja 2014

"Nie każdy jest taki ponury jakiego z siebie robi."


Howard Gautier Poe

19 lat | 25 stycznia.

Wygląd
Kiedy uda Ci się zauważyć Howard'a uznasz go za osobę całkiem przeciętnego wzrostu. Nie można nazwać go ani wysokim, ani niskim. Za to twoją uwagę przyciągną na pewno niebieskie oczy z wdzierającymi się, lekkimi szarościami, kojarzącymi się z zimnym, listopadowym deszczem. To  przyczynia się do równie zimnych odczuć wobec jego twarzy. Jego skóra jest raczej niezdrowo blada, a jego oczy podkrążone. Jakby tego było mało, włosy ma ciemne, niemal czarne i krótkie, a jednak opadają mu kosmykami na twarz. 
Na twarz która nie ma specjalnie wystających kości, ani nie jest na zbyt zaokrąglona. Ma za to wyjątkowo proporcjonalny nos jak i zgrabne usta. 
Szybko dojdziesz również do wniosku, że nie należy on do specjalnie rozbudowanych, wielkich osób. Poza tym że nie jest szczególnie wysoki, nie ma również wielkich mięśni. Oczywiscie widać je, są nawet mocno na nim wyrysowane, jednak zalicza się do smuklejszych osób, może nawet przeciętnych. 

Zdolności

Walka: Odkąd pamięta uczył się posługiwania długim mieczem, ewentualnie dwoma. Potrafi również radzić sobie nożem co przydaje się w przypadku cichych zabójstw. Niemal od małego był uczony walki i zabijania. 
Pozbawiony broni również nie jest bezbronny. Jeśli przyjdzie taka potrzeba użyje wszystkiego co znajdzie pod ręką. Potrafi też używać broni palnej, jednak nie jest szczególnym jej zwolennikiem.

Magia:  Nie należy do osób szczególnie uzdolnionych. Od urodzenia wszelkie jego rany leczyły się wyraźnie szybciej niż u innych ludzi nie pozostawiając po sobie blizn. Nie oznacza tooczywiscie, że jest nieśmiertelny. Drugą jego umiejętnością, a może raczej przekleństwem jest niezauważalność. Od kiedy skończył pięć lat, trudno było mu zaistnieć miedzy ludźmi. Na ulicy, jak i w domu traktowany był często jak powietrze. Jakby ludzie go nie widzieli.

Inne: Potrafi poruszać się wyjątkowo cicho. O ile można uznać to za umiejętność, jest to na pewno przydatne. Sam nie wie kiedy tego się nauczył. To po prostu się pojawiło. Oprócz tego, niezwykle gładko porusza się w tłumach. Kiedy większość ludzi utyka w kolejkach, tłumie i zgiełku, kiedy nie mogą przedostać się dalej, on wyjątkowo gładko potrafi przebrnąć pomiędzy ludźmi.
Oprócz tego byłby dobrym kucharzem.


Charakter
Jak można najprościej opisać takiego człowieka? Na pierwszy rzut oka, można by rzec że jest gburowaty. Jednak czy na pewno taki właśnie jest? Nie do końca. Na pierwszy rzut oka zawsze wydać się może zimny, obojętny, zamyślony. Jest raczej cichy i spokojny. Nie łatwo jest go wyprowadzić z równowagi, ani zmusić do niepotrzebnej walki. Na początku również jest małomówny. Nie należy bowiem do osób szczególnie ufnych. Bywa uparty i woli uciekać do myśli i marzeń. Jest też typem obserwatora i samotnika. Chociaż nie gardzi towarzystwem ludźi, kórzy są do niego pozytywnie nastawieni. Nie jest szczególnie kłótliwy. 
Poznany lepiej okazuje się często nieco weselszy. Nie jest  bowiem pozbawiony humoru, lubi się śmiać. Potrafi być miły i przyjacielski jeśli tylko chce. Bywa wredny. Najłatwiej można namówić go na piwo.


Historia
Urodził się w dziwnej rodzinie. Jego rodzice od początku nastawiali go negatywnie do swiata, strasząc go krzywdami jakie może wyrządzić mu życie. Jego ojciec był jakimś jednym z ważniejszych ludzi. Wtedy nie obchodziło go to za bardzo. Od początku jednak był przez niego przymuszany do uczenia się posługiwania mieczem. Na poczatku były to zwykłe typowe lekcje, jednak po śmierci matki Howard'a, jego ojciec zaczął naciskać na niego coraz bardziej. Nie jeden ras zdarzyło mu się wyrzucić syna w kompletną dzicz pozostawiając go o samym nożu i kilku nie mniej potrzebnych rzeczach. Czasem po prostu nie wpuszczał go do domu, przez co Howard nie mając innego wyboru, musiał radzić sobie na ulicach miasta. 
W jego rodzinnym domu zapanowała ciężka atmosfera, która utrzymywała by się pewnie po dziś dzień gdyby nie podjęte przez niego decyzje. 

Kiedy Gautier skończył 17 lat, stary Poe narzucił mu prace dla siebie. Jednak on odmówił. Odwrócił się od niego i skierował się w stronę drzwi, a kiedy jego ojciec zaczął wykrzykiwać za nim przekleństwa, odgrażać się i bluźnić, zrozumiał jak bardzo jest przy nim bezbronny. Zrozumiał również jak bardzo jego ojciec musiał bać się tego, czego sam kazał mu się uczyć. Zauważył w końcu jak bardzo musiał czuć się przy nim bezbronny kiedy wyrzucał go z domu na wiele nocy. Nie rozumiał jednak po co mu to było. W tamtej chwili to jednak nie miało już znaczenia. 
Wyszedł i nie wrócił więcej do tamtego miejsca, które kojarzyło mu się tylko z zimnym, pustym pokojem i strachem przed nie wiadomo dlaczego, rozwścieczonym ojcem. Po wydostaniu z tamtad udał się gdzies w głąb miasta. Tam dwa lata spędził na wykonywaniu wszystkiego, za co oferowano mu odpowiednia według niego sumę. Łapał się każdej pracy i każdego zlecenia. Nie gardził łapaniem niebezpiecznych typów za którymi wysyłano listy gończe. Można by powiedzieć, że przyzwyczaił się do tego życia. 

Któregoś razu, w jego ręce dostało się dość tajemnicze pismo, nieznanego pochodzenia. Z racji tego, że pochodził z dość bogatszych ludzi, przestudiował całe. Od tamtego dnia wiele dziwnych myśli zawraca mu głowę. Ktoś mógłby powiedzieć, że oszalał. Jego sny zaczęły gnębić go nocami. Jego wyobraźnia podsówa mu nieprzyjemne obrazy. 
Owe pismo, jak sam zdołał ustalić, wywodziło się z pewnego starego, można by rzec szatańskiego, kultu. Od tamtej pory zaczął interesować się wszystkim co miało z nim związek.

Ekwipunek
Stara się nie nosić przy sobie zbyt wielu, często zbędnych rzeczy. Zawsze ma przy sobie jednak długi, charakterystyczny miecz i sztylet blisko pod ręką. Do tych przydatnych zalicza się też dla niego sakiewka z pieniedzmi i jedno stare pismo.


Ciekawostki
~
Jest podejrzewany o przynależenie do zakazanego kultu. Jednak nikt nigdy nie znalazł na to dowodów. ~
~
Tylko ojciec nazywał go po imieniu. Kązdy inny mówił na niego "Gautier", co wzięło się z nazwiska. Sam przedstawia się w ten sposób na codzień. ~
~
Nie lubi dzieci. ~
~
Zaczął przyjmować zadania od kiedy pierwszy raz został wyrzocony na ulicę. Na poczatku były to pomniejsze, proste zadania. ~
~
Często nie wie do czego zmierza w życiu. ~
~
Ma słabość do zwierząt. ~
~
Miecz, który ma zawsze przy sobie, dostał od wuja, który przyczynił się do śmierci jego matki, sam przy tym ginąc. ~

[Notka raczej skończona. Zakładam, że będzie potrzebowała kilku poprawek. Jeśli jest to tutaj dozwolone, jestem otwarty na propozycje wątków pod kp.]

22 komentarze:

  1. [Nie tylko dozwolone, ale i wskazane.]
    - Szukałem Cię - powiedział za plecami młodzieńca, który niedawno przystąpił do gildii Czarnych-Wiatrów. - Przyznam, że bywasz nieuchwytny. To dobrze. - Niewiedzący dużo o Arossie mogliby się dziwić, jak udaje mu się odnajdywać każdą osobę, jaką tylko zechce. Tylko dociekliwi jednak chcą wiedzieć, jak to rzeczywiście robi. Przestąpił kamienny schodek, który zawadzał mu na drodze do Howarda. - Chyba wiesz, kim jestem, prawda? - spytał. Nie miał w nawyku przedstawiania się. - Howard, Gautier, Poe. Które z trzech mam używać wobec Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewał się bardziej sympatycznej odpowiedzi. Niemniej, nie zraził się wcale. Nie pierwszy raz potraktowano go w ten sposób. - Owszem. Przyszedłem porozmawiać - wyjaśnił. - Przyglądasz się nietypowym rzeczom, dużo patrzysz w ziemię. Trudno było mi ustalić gdzie jesteś, bo wciąż wlepiasz spojrzenie w dół. - Powiedział.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Dobre pytanie - zauważył. Kiedy chłopak wstał, spojrzał w jego oczy, szukając w nich czegoś więcej, niż mu przekazano. Słów, których nie wypowiedziano. Ale była w nich tylko pustka. - Nieczęsto rozmawiasz z innymi, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. - Nie chcesz chyba całego życia spędzić samotnie - stwierdził, choć zdanie to przypominało pytanie. Nie chciał na nie odpowiedzi. - Dokąd szedłeś, nim Cię znalazłem? - tym razem nie stwierdził, a spytał.

    OdpowiedzUsuń
  5. *Wybiegła energicznie z jednego z pokoi i wpadła przypadkiem na niego* Ops... *syknęła upuszczając szkicownik na ziemię* Przepraszam *podniosła wzrok na twarz czarnowłosego i zamrugała kilka razy* Znamy się? *zmrużyła lekko oczy*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję *chwyciła pospiesznie szkicownik* Z tym przed siebie patrzeniem mam problem, raczej rozglądam się dookoła *zaśmiała się lekko, ale widząc poważną twarz chłopaka szybko przestała* Tak czy siak jestem Demitra *posłała mu lekki uśmiech i wyciągnęła dłoń*

    OdpowiedzUsuń
  7. - Wszystkie pytania coś znaczą. Bezwartościowe są dopiero, kiedy nie ma na nie odpowiedzi. Ty ich unikasz, powodując, że moje pytania tracą sens. To ja marnuję czas, nie Ty - powiedział. - Jeśli mam Cię nazywać bratem, to chcę Cię znać jak brata. A żeby Cię znać jak brata, muszę z Tobą rozmawiać tak, jakby robili to bracia.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Jeśli tylko zdecydujesz się zboczyć ze swojej aktualnej trasy, pozwolę sobie zaprosić Cię na napitek - powiedział rozbawiony. Nie czekał jednak na odpowiedź. Wskazał tylko gestem, w którą stronę sugeruje się udać.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Nie wydajesz się osobą, która tak dobrowolnie gdzieś z kimś idzie - zauważył. - Czy gdybym nie zaproponował piwa, a na przykład zwykły spacer to byś odmówił? - zaciekawił się, jednak w jego tonie dosłyszalny był lekko kpiący, lecz bardziej żartobliwy ton.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Skłonności do pijaństwa. Więc jest to pierwsza rzecz, jaką o Tobie wiem - zaśmiał się. Na ten czas zdążyli minąć jakiś drugorzędny bar, jednak to nie miejsce, w jakie Armand miał zamiar się udać. Jeśli już ma pić, to chociaż w szanującej się knajpie.

    OdpowiedzUsuń
  11. *Cofnęła dłoń, jednak nie przestała się uśmiechać* Co? Też byłabym mniej miła *podkreśliła dwa ostatnie słowa dokładnie tak samo jak on i uśmiechnęła się zadziornie* Miło poznać *wyminęła chłopaka i zrobiła trzy kroki po czym odwróciła się za nim* Mógłbyś mi pomóc?

    OdpowiedzUsuń
  12. Faktycznie niespecjalnie zwrócił uwagę na rozbawienie chłopaka. Jednak kiedy dotarło do niego, że się zaśmiał, to w głowie Armanda zrodziło się kolejne pytanie. - Chcesz, żeby myślano o Tobie, że jesteś ponury, czyż nie? Bardziej tajemniczy i niedostępny, niż naprawdę. - skończył niemal dokładnie wtedy, kiedy całkiem obiecująca piwiarnia pojawiła się wprost przed nimi.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zanim odpowiedział, odszukał wzrokiem gospodynię. Najpierw wskazał jej człowieka, pijącego ciemne piwo, potem, że chce takie dwa, a na końcu, do którego stolika ma je podać. Podziękował uśmiechem, kiedy ta skinęła głową. - Bo widzisz - zaczął, wracając wzrokiem do Howarda - zdajesz się to robić w pełni świadomie. Tak ja to odczuwałem, dopóki nie zaproponowałem piwa - powiedział dołączając do tego uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  14. *Rozejrzała się i podeszła do Niego powoli* W opatrzeniu rany *powiedziała cicho* Mój kumpel strasznie się kręci, a nie będę go przecież krępować *uśmiechnęła się niewinnie* Wystarczy go przytrzymać, żeby leżał na jednym boku. Mógłbyś? *spojrzała prosząco*

    OdpowiedzUsuń
  15. Przechadzała się po mieście bez wyraźnego celu, raczej z chęci obserwowania zwyczajnych zachowań ludzi, może przy okazji mając nadzieję na znalezienie jakiegoś zlecenia. Znudziło jej się przesiadywanie w siedzibie, a spacer zawsze był dobrą alternatywą, więc taki sposobem właśnie znalazła się pomiędzy mieszczanami. W pewnym momencie jej wzrok padł na mężczyznę siedzącego na jednej z pobliskich ławek, również obserwującego otaczających ich ludzi. Wydawał się dziwnie znajomy, coś w jego ruchach mówiło Enie, że już się spotkali. Podeszła doń i będąc już o parę kroków, zrozumiała, skąd go zna.
    - Wolne do zleceń? - zagadnęła, a lekki uśmiech rozciągnął jej wargi, nie oczekiwała jednak odpowiedzi. - Mogę dołączyć? Samotne chodzenie potrafi być nużące - stwierdziła, jakby z westchnieniem, ale nieco żartobliwie.

    ~Ena Sinatri

    OdpowiedzUsuń
  16. *Wyraźnie zadowolona uśmiechnęła się szeroko* To za mną, tylko żwawo bo narobi jakiejś szkody, a tego bym nie chciała. *dziewczyna szła dosyć szybko, wyszli z siedziby i doszli do niewielkiej drewnianej konstrukcji, coś na styl szopy, zatrzymała się przed drzwiami* Jeszcze jedno. Boisz się zwierząt? *zapytała obserwując uważnie Jego twarz, zza drzwi wydobył się dźwięk, jakby coś się zbiło. Dem skrzywiła się lekko* No pięknie... *wymruczała pod nosem*

    OdpowiedzUsuń
  17. No wiesz, wielu ludzi ma do nich jakieś obiekcje *wzruszyła ramionami. Sama była zwolenniczką kontaktu wzrokowego więc przy większości rozmów patrzyła ludziom w oczy, tak jak i teraz. Otworzyła drzwi i zagwizdała* Tu jesteś... *wpuściła chłopaka do środka, przed nimi stały dwa rządki drewnianych półek, a na nich różne gliniane naczynia. Przy jednej z nich stał pies, masywnie zbudowany, sięgający dziewczynie za kolana, stał na trzech łapach* Ma rozcięcie pod pachą i nie bardzo może chodzić *spojrzała na Gautiera* Zamknij drzwi i chodź *podchodzi do psa i głaszcze go* Nie warczy na Ciebie więc jest dobrze *ponownie patrzy za chłopakiem i uśmiecha się szeroko, pomaga przy tym zwierzakowi położyć się na zdrowy bok* Potrzymaj go tak żeby za bardzo się nie kręcił.

    OdpowiedzUsuń
  18. *Kiedy zbliżył się do psa ona uśmiechnęła się mimowolnie* Czemu o dziwo? Zwierzęta mają nosa co do ludzi. *zerknęła na Niego nadal z delikatnym uśmiechem. Otworzyła szkicownik i wyjęła z niego cztery wysuszone liście, zaczęła rozdrabniać je na kartce. Po chwili spojrzała na psa i zaśmiała się lekko* Patrzy na Ciebie jak na jakiegoś zbawiciela *przyjrzała się ranie i lekko odchyliła skórę zwierzęcia* Teraz uważaj, bo to może być dla niego nieprzyjemne. *obśliniła lekko swoje palce, nabrała na nie wysuszone liście i zaczęła wcierać w ranę*

    OdpowiedzUsuń
  19. - Dzięki. - Usiadła z gracją na miejscu obok mężczyzny, od razu zakładając nogę na nogę i opierając się wygodnie. Lata tańca odcisnęły swe piętno w jej ruchach, co było widoczne w każdym kroku, a nawet sposobie, w jaki odgarniała z twarzy włosy. Tak jak teraz, gdy zaczesała kilka luźnych kosmyków za ucho.
    - Hm, czemu tak uważasz? Samotne spacery mogą być czasem bardzo przydatne, jeśli szukasz informacji - stwierdziła praktycznie, po czym zerknęła na rozmówcę, niewielki, nieodgadniony uśmiech zaigrał w kącikach jej warg. - Lub gdy musisz poukładać myśli, a towarzystwo bywa rozpraszające - przerwała, odwracając wzrok i przyglądając się parze nastolatków, idących pod rękę - chociaż czasem miło jest wybrać się z kimś, z kim można spojrzeć na sprawy z innej perspektywy.

    ~Ena Sinatri

    OdpowiedzUsuń
  20. - Czasami nie ma innego sposobu, by znaleźć informacje, prócz dyskretnego podsłuchania - stwierdziła, posyłając chłopakowi lekki uśmiech, unosząc tylko jeden kącik warg, dość wymownie. Kiedy słuchała jego słów, musiała powstrzymać szerszy grymas rozbawienia, który próbował wkraść się na jej twarz. Pozostała jednak spokojna i pod koniec kiwnęła głową. - Prawda - przyznała - ale czy przypadkiem nie bywają takie chwile, gdy wśród ludzi czujemy się bardziej samotni niż na całkowitym odludziu? Czasami też nieświadomie pragniemy rozproszenia... Przynajmniej niektórzy z nas - powiedziała, spoglądając na chłopaka z ponownie lekko uniesionym kącikiem, wymownie, jakby chcąc pokazać, że zrozumiała przytyk.
    Ponownie przeniosła wzrok na parę, która już zniknęła za rogiem, by później skierować spojrzenie na stojący opodal stragan, gdzie jakaś starsza kobieta targowała się z kupcem.
    - Po tonie twojego głosu można by wnioskować, że nie za często lubisz z kimś chodzić. Mam rację, czy może i tutaj się pomyliłam? - zapytała, kierowana czystą ciekawością, bez cienia złośliwości w pytaniu. Spojrzała na chłopaka, jakby chcąc uchwycić jego reakcję. Nie nachalnie, ale z zainteresowaniem.
    Cóż, nietuzinkowe osoby zawsze ją intrygowały.

    ~Ena Sinatri

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem *wzruszyła ramionami dokładnie oglądając pęczniejącą roślinę* Niektórzy lubią ból, więc może paru by się znalazło *podniosła wzrok na chłopaka i uśmiechnęła się. Roślina zalepiła całą ranę zwierzęcia* Nie martw się *zauważyła Jego lekkie przejęcie oraz to, że chyba nie bardzo chciał je okazać* To naturalny opatrunek, rana będzie mogła oddychać, a zarazem okład nie odpadnie, jak większość tych tradycyjnych. *podniosła się i rozpięła kilka spinek swojego stroju, ściągnęła go na ramię, dało się zauważyć wystający biały materiał. Przy użyciu noża odcięła jedną z warstw i założyła strój. Pochyliła się nad psem i zakleiła ranę* A to dla pewności, gdyby zachciało mu się szaleństw *zaśmiała się lekko i pogłaskała psa* Możesz puścić. *jeszcze raz podniosła na Niego wzrok*

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń