Informacje:

Wybaczcie, że jestem trochę nieobecny. Życie... ~ Armand

Chwilowo staram się ogarniać bloga, w jakichś mało skomplikowanych sprawach, także przepraszam za opóźnienia! Jeśli ktoś zauważy coś do poprawki to proszę mi to zgłosić, w granicach moich umiejętności będę próbować coś z tym robić. ~ Alicja

~ ~ ~ ~ ~ ~

sobota, 11 kwietnia 2015

Nah.


No więc tak. Czy ktoś tutaj jest? Alicja?
Ktokolwiek?

Powiem tak, dołączyłam do tego bloga bo widziałam w nim coś.. coś dobrego, potencjał? I się nie zawiodłam, bo blog na prawdę był świetny BYŁ, bo administracja postanowiła sobie wszystko olać i zniknąć nie pozostawiając za sobą śladu.

Już trochę bardziej honorowe byłoby, gdyby po prostu pojawiła się jakaś notka świadcząca o zamknięciu gry/zawieszeniu.. Eh. Ale jak widzę nawet na to nie zasługujemy, my, autorzy i gracze.

Może i nie jestem jakąś weteranką na tym blogu, ale powiem szczerze, że bawiłam się dobrze. I na prawdę liczę na to, że ktoś się pojawi i że ktoś będzie chciał wetchnąć życie w stare Bractwo.

Czy ktoś tutaj zagląda? Czy ktoś to czyta? Nie wiem po co, nie wiem w jakim celu, ale macie moje gg: 53168483 może ktoś ma sentyment do tego bloga równy mojemu i będzie chciał coś zdziałać.


EH

/ Getsu Hastur

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

piątek, 16 stycznia 2015

Usuńcie mnie z autorów.

piątek, 3 października 2014

Nawiedzony szpital.

Illusione przeglądała zlecenie, które ostatnio zostało przydzielone jej osobie. Widziała różne rzeczy i nie robiło to właściwie na niej wrażenie ale zastanawiało ją dlaczego takie zadanie zostało zlecone najemnikom. W Samudrze albo jej okolicach na pewno znalazłby się człowiek albo zespół, który doskonale zna się na zjawiskach paranormalnych. Władze miasta musiały wiedzieć więcej, niż powiedzieli. Nalała kawy do kubka i poświęciła cały wieczór na planowanie etapów misji. Zdawała sobie sprawę, że może wydarzyć się wszystko ale nawyków ciężko się pozbyć.

Następnego ranka obudziła się z rozbitym kubkiem i kilkoma zalanymi kawą kart dyspozycji. Przeciągnęła się i ziewnęła. Zerknęła czy wszystko jest czytelne i odłożyła dokumenty na etażerkę. Posprzątała sypialnię i udała się pod prysznic.

Tego samego dnia pod wieczór kobieta zaczęła przygotowywać się do wyprawy. Założyła na siebie ciemne odzienie, związała długie, kasztanowe włosy w kitę i jeszcze raz przejrzała zlecenie. Księżyc wzbił się już wysoko, w całej swej okrągłości prezentował się przepięknie. Wdrapała się na dach wierzy siedziby. Podeszła do murku i wychyliła się. Wiatr przeczesał włosy kobiety i orzeźwił ją. Wspięła się na ów murek i skoczyła przed siebie. Złapała się szczytu dachu budynku, który stał naprzeciwko. Wolnym, zgrabnym krokiem udała się na drugi koniec dachu. Ponownie skoczyła, robiła to do końca możliwych budynków. Niczym kot dotarła do końca zabudowań. Zeszła na ziemię i tam kontynuowała podróż. Nie musiała iść daleko. Zaledwie kilometr dalej znajdował się opuszczony szpital psychiatrycznych. Wszystko zostało zasiane przez czas chwastami, bluszczem i całą gamą szkodników. Chwyciła w dłoń sztylet i wspięła się na ogrodzenie budynku. Szybko zbliżyła się do posiadłości. Ostrożnie weszła do środka. Pełno pajęczyn, kurzu, brudu i pozostałości po mieszkańcach domu. Nic specjalnego nie zwróciło jej uwagi. Sprawdziła każdy pokój od piwnicy po ostatnie piętro szpitala. Nic a nic. Zeszła do niegdysiejszego salonu i tam zajęła wygodnie miejsce w kącie. Po kilku godzinach szczekania objęcia Morfeusza ją dopadły.

Stary zegar wybił trzecią w nocy. Niespiesznie otworzyła jedno oko. Przed nią stał czarny, wielki pies. Pomieszczenie wypełniał zapach siarki. Ślina z pyska stworzenia kapała na kamienną podłogę, czerwone ślepia przeszywały kobietę, aż po jej duszę. Ogromne zębiska szczerzyły się w jej stronę. Ścisnęła mocniej sztylet, który wyciągnęła jeszcze przed wejściem do budynku. Szybko zerknęła na strategiczne miejsca w pokoju i wróciła wzrokiem na zwierzę. Zimny pot oblał kobietę. Przed nią pojawiły się trzy gnomy. Natychmiast przyjęły pozycje obronne, żeby jak najmniej ciała Illusione pozostało bez osłony. Omen zaczął warczeć i sapać nerwowo przebierając łapami. Nigdy nie miała okazji walczyć z tym stworzeniem, Nie znała jego słabych punktów, w jaki sposób atakuje. Nie mogła dłużej czekać. Zbliżało się świtanie a ona nie miała żadnych informacji. Gdy tylko ruszyła ręką pies skoczył w jej stronę. Gnom Vitto wpadł w szczęki demona. Kobieta w tym czasie wyskoczyła za biesa. Nie miała czasu na bycie ostrożną. Trzasnęła drzwiami modląc się, że Omen nie wydostanie się zza nich. O dziwo wszystko w pomieszczeniu zamilkło. Oparła się o ścianę i westchnęła ciężko. Ucieczka była jej jedyną możliwością. Nie była na tyle głupia by zaczynać walkę z istotą z bajań prababek.

Po chwili, gdy doszła do siebie postanowiła zwiedzić ponownie to ponure miejsce. Nic się nie działo. Jeden omen i o to ten cały ambaras? Nie było to możliwe, władze miasta nie zawracałyby sobie głowy taką sprawą. W dokumentach miała informacje o niepokojących jękach. Słońce szybko wzbiło się na niebo. Illusione nie miała już dziś czego szukać. Wróciła do domu, gdzie zapisała notatkę o psie, którego spotkała. Położyła się na łóżko i natychmiast zasnęła.

Nie minęła godzina a kobieta już wstała. Jej myśli błądziły wokół biesa, którego spotkała. Zazwyczaj walczyła z ludźmi, ciężko było jej sprecyzować co ze sobą wziąć. Zwinność jest bardzo ważna w tym fachu. Kobieta więc nie może być zbyt przeciążona. W pasie na uda i biodra ukryła fiolki z czarnym płynem. Przygotowała sztylety, ubranie.

Dzień ciągnął się jak flaki, gdy nastała upragniona przez kobietę pora wszystko mogło się znowu zacząć. Scenariusz tej nocy wyglądał tak samo jak poprzedniej. Kilka następnych również. Jedynie czarny bies odwiedzał salon szpitala. Przez ten czas kobieta próbowała go oswoić na tyle, by nie stanowił dużego zagrożenia. Starania jednak poszły na marne. W ciągu tej misji zdążyło ucierpieć sporo gnomów. Czarnowłosa postanowiła, że piętnasta noc będzie tą ostatnią.

Nadszedł czas pożegnania z miejscem i finału zadania. Znudzona siedziała w jadali na dużym, dębowym krześle. Poza Omenem zamieszkującym w posiadłości nie było żadnych innych stworzeń. W połowie nocy do budynku wparowała grupa po zęby uzbrojonych mężczyzn, Rzucali na siebie mięsem jak klątwami. W grę weszły rękoczyny. Musiała znaleźć odpowiednie miejsce, żeby się dowiedzieć o co chodzi.

Kobieta wygodnie zawiesiła się do sufitu. Trzy gnomy ukryła blisko nich, które pozwoliły spamiętać jej wszystko. Na jaw wyszły przekręty syna właściciela jednej z miodosytni, który właśnie w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym podrabiał ów napitek. Jego towarzysze zbuntowali się, gdy ten przestał im płacić. Całe przedstawienie było zorganizowane po to, by odstraszyć węszących turystów, dzieciaki i innych ciekawskich. Veirta dowiedziała się wystarczająco dużo. Odesłała gnomy a sama wydostała się z budynku.

Nazajutrz wraz z raportem udała się do zleceniodawcy. Ci postanowili nagłośnić sprawę, żeby uspokoić społeczeństwo. Gdy wszystko zostało wyjaśnione zapłata została przyznana. Verita pieniądze przekazała na rzecz Bractwa.

środa, 1 października 2014

Sugeruję pobudkę

Tak  na wstępie link do Chatzy (klik), bo flash nawala. Chętnych na grę zapraszam. Poza tym, chyba pora się obudzić Moi Drodzy.

sobota, 21 czerwca 2014

Getsu.

Getsu Hastur
Dwadzieścia dwie wiosny, trzeci sierpień.
Getsu urodziła się w niewielkim miasteczku, gdzie jednakże jej rodzina była wysoko postawiona. Właściwie mogła pochwalić się szacunkiem mieszkańców i rozpoznawalnością wśród nich. Ze strony ojca była ćwierć magiczką, jej dziadkowie władali nad magią żywiołów, obydwoje. Właściwie wspólna pasja połączyła ich w małżeństwie.
O dziwo rodzice dziewczyny nie przejawiali już takich zdolności, wybili się na handlu, byli bardziej.. uczonymi niźli wojownikami. Choć nie można im zaprzeczyć, iż mieli piękne oko do łuku. No mniejsza już o to, bo to nie o nich chodzi.
Getsu nie była jedynaczką, miała siostrę.. bliźniaczkę. Świetnie się dogadywały, a i miały wspólne zainteresowania. Mniej więcej były to książki (i choć jeszcze w zupełności czytać nie potrafiły niezmierną radość sprawiała im przeglądanie amatorskich ilustracji, a nawet tworzenia własnych na wewnętrznych stronach okładek.) no i.. grabież. Może wstyd, a może i nie wstyd, ale przyznać trzeba, że te dwa, małe diabełki dość niezłe były w kieszonkowaniu. Kiedy ze sklepów znikały towary lub nawet biżuteria przy większych zgromadzeniach, już wiadomo z góry było do jakich drzwi trzeba było zapukać, choć jedynymi złodziejami nie byli. Ich rodzice nie raz wpadali przez nich w kłopoty, ale one same z czasem prawie w ogóle nie były na tym przyłapywane.
Obiecały sobie wzajemnie, że gdy tylko dorosną założą wspólną jak to one to nazwały "gildię złodziei". Umieszczona będzie w kanałach pod miastem i nikt prócz wtajemniczonych nie będzie miał tam prawa dostępu. Członkowie będą ufać sobie nawzajem i wspierać w przyszłych misjach, by dążyć do wyznaczonego celu. Tak długo aż każdy będzie o nich mówić, ale jednocześnie nie wiedząc nic.
Obietnica prysła, więź pomiędzy siostrami zerwana kiedy tylko Getsu poczęła przejawiać w sobie zdolności magiczne. Całkowicie pochłonęła ją ta zabawa (nawet dosłownie, momentami nie panowała w ogóle nad swym 'darem') wiadomo było, iż druga stała się zazdrosna. Pierw cieszyła się z jej szczęścia, a nawet prosiła Getsu, by nauczyła ją również. Ta jednakże stawała się coraz bardziej zadumana odpowiadając, iż to mogą jedynie wybrani i wyjątkowi. Tak narodziła się kłótnia.
To co działo się dotychczas było jedynie oazą spokoju do momentu, kiedy rodzice oświadczyli, iż zabierają Getsu do stolicy by tam szkoliła się w swojej dziedzinie pomiędzy najlepszymi. Triss (bo taką właśnie godność przybierała jej bliźniaczka) wręcz oszalała z wściekłości. Co z nią? Czy ona jest gorsza? Doszło do tego, że zaczynała nawet być niebezpieczna w stosunku do siostry. Wrzucała jej trujące zioła do talerzu, ale nie miała na myśli zamiaru jej zabić. Jedynie osłabić, by nie miała siły więcej używać magii.
Nic nie działało, a młoda czarodziejka miast próbować pogodzić się z siostrą jeszcze dogadywała mówiąc, iż rodzice najwyraźniej jej nie kochają, że wyjadą z nią do stolicy, a ona zostanie tutaj sama na pastwę losu, bo nie mogła pogodzić się ze swoim zgorszeniem.

- Nie zrobisz mi tego, głupia.. głupia, głupia, głupia! Idiotka! - Splunęła przed nią, zadyszana, bowiem zmęczona już całym tym sporem. Pochylona w prawej ręce trzymała długi, srebny sztylet raz po raz połyskujący w świetle księżyca. - Jesteś zakłamana, obiecywałaś mi. Teraz wyjeżdżasz, nie masz honoru. Rozumiesz?! Nie jesteś magiem, jesteś brudna. W twoich oczach widzę głód pieniędzy i sławy, nie chęć pomagania ludziom. NIE ZASŁUGUJESZ NA TO.
- Paserstwo i kradzież to chęć pomagania ludziom? - Odrzekła plecami opierając się o długi, kamienny komin. Z uniesionej dłoni na wysokość twarzy, pomiędzy palcami przeplatała się jasnoniebieska strużka tak właściwie czegoś nieznanego. Jej twarz wskazywała obojętność, a całe to zdarzenie może wydać się teraz dziwne, skoro było odgrywane przez dwunastolatki. No.. ale do czego może doprowadzić złość zmieszana z zazdrością i poczuciem wyższości.
- Zakłamana.. - Powtórzyła jedynie Hasturka, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, przymknęła oczy i na oślep rzuciła trzymaną wcześniej bronią. Chybiła, ale siła uderzenia musiała być duża wnioskując po tym, iż kamień osadzający komin pękł, a sam sztylet odbity od niego sturlał się po ciemnych dachówkach na ziemię i zniknął spowity mrokiem.
- Nie możesz mnie zabić, ale ja mogę zrobić to w każdej chwili. - Nie mogła. Prócz podpalania grządek i zamrażania takich rzeczy jak sztućce nie potrafiła wykonać nic innego, ale kłamstwo w jej ustach było na tyle wiarygodne, że sama w nie zaczęła wierzyć.
- Nie odważysz się wyjechać, duchy przeszłości będą ciągnąć Cie za nogi. - Tymi słowami Triss zakończyła rozmowę, przebiegła wzdłuż dachu, by zaraz zeskoczyć na stug siana i więcej nie pojawić się w życiu Getsu.

Dzień później jak było zaplanowane wyjechała do stolicy wraz z rodzicami, gdzie ci posłali ją do "Białej Twierdzy", bardziej znanej pod nazwą Akademii Zaklęć, a sami wrócili do rodzinnego miasta opłacając wcześniej całą naukę córki. Nie ruszyło ją to specjalnie, iż właśnie została sama. Pochłonięta całkowicie przez chęć kształcenia się dalej w dziedzinie magicznej, specjalizująca się w główniej mierze magii zniszczenia. Czarnowłosa była wyjątkowo zdolna, prymuska, a z wiekiem po ukończeniu szkolenia stała się doradcą głównego zarządcy miasta jako wykwalifikowana czarodziejka. Prowadziła życie pełne skandali i romansów zapomniawszy całkowicie o swej dawnej rodzinie, siostrze i byłych planach.
Do czasu.
Statki na szlaku handlowym zostały zatopione, powozy targowe zniszczone, konie wypłoszone, a ludzie zabici. Spowodowało to nie małą panikę wśród mieszkańców, a całe wyjaśnienie sprawy zostało zrzucone na nikogo innego jak na Getsu. Pewnie nie stałoby się tak, gdyby dzień po tym wszystkim dziewczyna nie dostała listu od nieznanego nadawcy o treści "Teraz będzie tak zawsze". Początkowo została nawet oskarżona o współdziałanie, ale wywinęła się z tego szybko, a w dowód, iż mówi prawdę miała wyszukać i przyprowadzić sprawcę, bądź sprawców. Lub wybić ich od razu.

- Teraz ja mogę zrobić to w każdej chwili, kiedy ty możesz jedynie wić się bezbronnie. - Zamaskowana, ciemnowłosa postać w skórzanej zbroi wyłoniła się spomiędzy drzew. Do jednego z nich, stalową strzałą na wylot bokiem przybita była czarodziejka. Udo przyozdobiła długa, krwawiąca szrama, a ubranie było w większości podarte. - Nie trudno zedrzeć szaty maga. Przyznam, że trudno było się do Ciebie dostać, pewnie w walce na dystans nie miałabym szans, więc postanowiłam ułatwić sobie sprawę. Co ty na to? - Po tych słowach dało usłyszeć się charakterystyczny świst wyciąganej stali. Miecz uniósł brodę Hasturki robiąc przy tym małe zadrapanie, ale i tak odczuwalne.
- Tobie i twoim ludziom nic się nie stanie, ale kiedy tylko nie wrócę do stolicy ludzie poczną mnie szukać. Kiedy nie znajdą, zaczną szukać was, a to nie jest trudne do wykonania.
- Twoje psy zostaną wybite po kole..
- Chyba kpisz. Armie żołnierzy, ustatkowany rząd i świetni łowcy. Nikt nie pójdzie w samotności, a w otwartej walce nie dacie rady, poddaj się.
- Chodźmy na kompromis.
- Kompromis?
- Wyjemy ci to miasto kawałek po kawałku, ale zawsze możesz.. - Miecz znów znalazł swe miejsce w pochwie. - Oddać magię.
- To niemożliwe, wiesz o tym. Zresztą.. nie możesz wiedzieć, ty nic nie wiesz. Dla ciebie ważne jest jedynie wymachiwanie mieczem na oślep i godzinne celowanie z łuku, by i tak nie trafić. - Warknęła już ostatni raz, kiedy z braku sił straciła przytomność. To było do przewidzenia.

Tydzień później przebudziła się w obcym miejscu, wokół niej ruiny spalonych budynków, a w powietrzu jeszcze dało się odczuć ogień.Wszystkie jej rany były profesjonalnie opatrzone, ona cała przemyta, w włosy związane w piękny, długi warkocz. Obok niej leżał zwinięty w rulon papier, po odwinięciu widniała na nim podobizna Getsu Hastur wraz z podpisem "Oskarżona o zdradę stanu".
Co stało się z Białą Twierdzą i Gildią Złodziei? Właściwie nie wiadomo.
Triss wkrótce została schwytana i skazana na śmierć. Nikt nie wiedział, że były bliźniaczkami, dlatego też pomyłkowo wzięta została za czarodziejkę, ale śmierć jej się należała. Z wiekiem stała się jeszcze bardziej fałszywa, a gildia rozpadała się pod jej ręką.
To nie miało tak się skończyć...

Podróżując po świecie w końcu znalazła swoje miejsce w Bractwie Czarnych Wiatrów i właściwie to tutaj kończy, a i zaczyna się nowa historia.
Zakończenie kappa, co nie? Może będę pisać opowiadania na temat przeszłości G. o ile mnie najdzie. :v

Charakter
Getsu to osoba z wybuchowym temperamentem, przejawiająca skłonności sadystyczne wobec siebie jak i wobec innych osób. Choć właściwie z zimnej suki o ciętym języku w jednej chwili potrafi przemienić się w osobę ciepłą, miłą oraz troskliwą nawet w stosunku do obcych jej osób. Na prawie każdym kroku stara pokazywać się swoje umiejętności to, że gryzie i lepiej nie wdawać się z nią w konflikty, które właściwie dość lubi. Zawsze miło podwyższyć swoją renomę.
Cechuję ją jej odwaga, ale nie należy do osób, które popełniają pochopne decyzje. Jest mimo wszystko rozważna, ale i przebiegła i zmyślna.
Sprawia wrażenie dość egoistyczniej kobiety. Zarozumiałej oraz nieprzewidywalnej. Może tak i faktycznie jest, ale każdy w końcu daje się uwiązać. Czasem trzeba pokazać jej, że nie do każdego należy skakać, a w tym świecie nie jest Panią i nie wszystko zawsze pójdzie tak jak ona to sobie wymarzyła.

Umiejętności
Magiczne: Getsu to kompletna ciapa w magii leczniczej. Szybko wyczerpuje się i właściwie nic nie może z tym zrobić. Nie włada żadnym żywiołem, ale mimo to w niektórych zaklęciach z nimi współpracuje.
Zaklęciach, właśnie. Czarnowłosa to taka czarodziejka ażeby wpierw wprowadzić "w życie" jakiś czar wpierw musi go wypowiedzieć. I nie wystarczy żadne wytworzenie go w myślach i puff! Phi, nic w tym rodzaju.
Kiedyś miała nawet specjalną książeczke, gdzie to wszystko spisywała, ale teraz, kiedy ma to wkute dzienniczek poszedł się  ekhem.. No. Bo po co tarmosić go za sobą? Jak w historii było opisane specjalizuje się w magii zniszczenia. Czyli po prostu wszelkiego rodzaju czary, które mogą w ten najmniejszy jak i największy sposób uszkodzić zmysły lub ciało przeciwnika. Nie wnika do czyiś umysłów, nie wywołuje histerii - to nie jej działka. Uszkodzenia jedynie fizyczne.
Jak już wiemy dla Getsu najlepszą obroną jest atak, ale i nie do końca. Posiada jedną umiejętność całkowicie przeznaczoną do obrony, wywołanie wokół siebie tarczy. Wszelkie strzały będą przez nią odbijane, a uderzenie mieczem też właściwie nic nie da. Trwa wystarczająco długo, by móc zwiać, ale również i pożera większośc energii magiczki uniemożliwiając dalsze zaklęcia bez wcześniejszego odpoczynku.
Właściwie to wystarczy dorwać ją wyczerpaną i ma się jak na widelcu, ale cii.. Nie wiecie o tym.

Zdolności bojowe:
A co to? Nic! Dajcie jej miecz, a sama sie prędzej nim zabije.

Zdolności ogólne:
Jest zwinna. Jako dzieciak wspinała się na dachy budynków, przeskawiwała z gałęzi na gałąź i właściwie do dzisiaj jej to pozostało.
Chować też lepiej przy niej aury. Bo nie wiadomo co sobie przywłaszczy. Kradziejka nie dobra, fu fu.

Wygląd Zewnętrzny
Trzeba przyznać, że Getsu to piękna kobieta. Gęste, kruczoczarne, falowane włosy przyozdabiają bladą twarzyczkę o błękitnych oczkach. Jej garderoba składa się ze zwykłych, skórzanych zbroi. Amatorsko chronią, ale i umożliwiają bez przeszkodowe poruszanie się. Czarnowłosa lubi łączyć przyjemne z pożytecznym, ale od święta można spotkać ją w długiej, ciemno-czerwonej, aksamitnej szacie.
Ma obszerne poparzenie na plecach, blizny na brzuchu oraz jedną na udzie. Ubolewa dość nad tym, ale magią nie jest w stanie przywrócić sobie wcześniejszego wyglądu.
Dba o siebie i stara się zachować zgrabną i szczupłą sylwetkę 22-latki, jaką zresztą jest.

Ekwipunek
Nosi przypiętą do pasa niewielką sakiewkę, ale wystarczającą, by pomieściła w niej zbierane zioła oraz jeden, mały, ale wyjątkowy w swym wyglądzie kamień z grawerowanymi literami nieznanego pochodzenia.


Co­kol­wiek za­mie­rzasz zro­bić, o czym­kolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość za­wiera w so­bie ge­niusz, siłę i magię. 

Digital wykorzystany w notce jest autorstwa lithriel.

Alicja Leclair


Alicja Leclair
Urodzona 16 lutego. 
19 lat.

                                       Opis wyglądu:
Ma delikatną twarz o subtelnych rysach. Wydatne kości policzkowe. Wąskie, małe usta, często wykrzywione w złośliwym uśmiechu; duże, bardzo jasne, niebieskie oczy, czasem określane kolorem "cyjanowym", o uniesionym, dobrze zaznaczonym zewnętrznym kąciku, to wszystko nadaje im przenikliwego wyrazu. Jest lekkiej budowy ciała, można wręcz nazwać ją 'mizerną'. Szczuła, dość koścista, jednak z wydatnym biustem. Jej waga waha się w okolicach 50kg. Nie należy do najwyższych, mierzy ok. 165cm wzrostu. Jej włosy są głęboko czarne, z granatowym połyskiem. Ma dwa tatuaże, szczur na lewym boku szyi i pięć japońskich symboli żywiołów między łopatkami. Na jednej z łopatek, oraz w okolicy biodra ma dwie podłużne blizny - pamiątki po upadku z konia.

Zdolności bojowe: 
Dobrze posługuje się lekkimi broniami, preferuje swoją katanę. Jest drobna, dzięki temu może poruszać się szybko i zwinnie, ale przez taką budowę jej ataki tracą na sile. Potrafi celnie rzucać małymi nożami.

Zdolności magiczne: 
Nie są u niej wybitnie rozwinięte, potrafi na krótko stworzyć lekką barierę, zdolną do zatrzymania ataków o niezbyt dużej sile, jest również w stanie chwilowo zwiększyć swoją siłę poprzez zbieranie energii w różnych częściach ciała (dłonie, nogi). Próbowała się uczyć magii leczniczej, jednak jako samouk nauczyła się jedynie zasklepiać lekkie rany na skórze (hamuje krwawienie, wspomaga regenerację tkanek) i w pewnym stopniu koić ból.

Zdolności ogólne:
Jeździ konno. Może powozić bryczkami i innymi pojazdami z zaprzęganymi końmi. Potrafi dobrze zająć się tymi zwierzętami. 

Charakter:
Jest pogodna, wesoła, raczej woli słuchać niż się wypowiadać w towarzystwie, którego dobrze nie zna. Jest dobrym obserwatorem, bardzo empatyczna, raczej ma 'luźne' podejście do życia, ale wie kiedy należy zachować się poważnie. Jest odpowiedzialna i lojalna. Bardzo ceni sobie utrzymywanie dobrych relacji z innymi. Mówią, że jest "absurdalnie dobrym człowiekiem", ponieważ mimo tego, że zdaje sobie z ludzkiej niewdzięczności, dalej jest skłonna pomagać. Bywa, że staje się nieznośna, ale na dwa różne sposoby. Albo zupełnie nie ma nastroju i staje się chamska, cyniczna i bezczelna, lub całkiem inaczej - jest nachalna, lepi się do ludzi i emanuje wręcz irytującą radością. 

Uwagi i ciekawostki:
Dobrze ukrywa swoje emocje, ale kiedy jest krytycznie wściekła robi się agresywna, chociaż chwilę wcześniej wydawało się, że wszystko jest w porządku. Zdarza się jej być chorobliwie wręcz leniwą, a do tego jest skłaniającym się ku narkolepsji śpiochem. Często chodzi pokaleczona i posiniaczona, ponieważ jej ciało jest podatne na urazy.

Ekwipunek i rynsztunek: 
Nie rozstaje się ze swoją kataną; przy pasku przepiętym na udzie ma 3 małe noże do rzucania; nigdy nie zdejmuje swojego medalionu - pentagramu runicznego. 

Ma swojego podopiecznego, który mieszka w stajni, nieopodal gildii. Jest to ośmioletni ogierek o imieniu Mistgun. Wychowała go od źrebięcia, spędza z nim mnóstwo czasu. Są ze sobą bardzo związani.


Autorem grafiki jest Aomori




Historia:
Razem z siostrą wychowywała się w gildii założonej przez jej ojca. Całe dzieciństwo spędziła między najemnikami, silnymi mężczyznami, zaprawionymi w boju z potworami jak i z ludźmi. Od najmłodszych lat chcąc nie chcąc była przyuczana do tego fachu. Była małym oczkiem w głowie całego bractwa, wszyscy dobrze ją znali. Jako, że jej matka zmarła przy porodzie, a w gildii nie było wielu kobiet - obracała się w towarzystwie głównie płci przeciwnej. Z siostrą zawsze miała dobre kontakty, jednak bez zbędnych czułości, dogadywały się i wspierały, bez okazywania większych uczuć, co nie oznacza, że wcale ich nie było. Mimo wszystko jednak najwięcej czasu spędzała ze swoim przyjacielem. Trzy lata starszym od niej chłopakiem imieniem Dreyar. Razem ćwiczyli, uczyli siebie nawzajem, często wybierali się na przejażdżki konno, byli dla siebie jak rodzeństwo. Bractwo wciąż się rozwijało, stawało się coraz większe. W wieku 12 lat zaczęła wykonywać pierwsze drobne zadania. Cztery lata później była już wprawionym, pełnoprawnym najemnikiem. 
Mając 17 lat wyruszyła na misję razem z Dreyarem. Pozornie łatwe zadanie, okazało się bardziej skomplikowane, gdyż zleceniodawca nie podał wszystkich szczegółów. Zwykłe odzyskanie skradzionych dokumentów zmieniło się w bójkę z kilkoma dobrze uzbrojonymi, silnymi złodziejami, którzy wcześniej zostali opisani jako "amatorzy". Okazali się całkiem wprawnymi magami, a papiery, które zabrali, nie były "niewiele warte" jak to zostało na początku powiedziane. Nie byli przygotowani do końca na taki obrót sytuacji. Wszystko jednak skończyłoby się dobrze, gdyby nie nagłe pojawienie się osoby, o której nie mieli pojęcia. Jeden z magów ukrywał się w domu obok którego toczyło się całe starcie. Ukryty przeciwnik w pewnym momencie po prostu wyskoczył z domostwa i zatopił nóż w plecach chłopaka. Alicja stojąca na przeciw niego, widząc krew spływającą pod jego nogi, zamarła przerażona. Otrząsnęła się po sekundzie, walczący z nią mężczyzna został cięty przez klatkę piersiową kataną, a ona rzuciła się biegiem w stronę przyjaciela. Wyciągnęła zza paska nóż i rzuciła nim w zabójcę Dreyara. Kiedy tamten padł martwy, dziewczyna akurat złapała młodzieńca, który już chwiał się na nogach. Uklęknęła i ułożyła go na swoich udach. Nie przeżył. 
To zdarzenie trwale odbiło się na niej. 
Postanowiła coś zmienić i w ten sposób w jej głowie zrodził się pomysł opuszczenia gildii, w celu szukania innego miejsca dla siebie. Nie chciała polegać na sławie bractwa jej ojca, marzyła o usamodzielnieniu się. Tak się złożyło, że jej siostra miała podobne poglądy. Razem opuściły dom. Aż do wyjazdu z rodzinnego miasta  - Auvare - bez przerwy odtwarzała w głowie wspomnienie śmierci jej 'brata'. 
Podróżując w stronę morza podejmowały się drobnych zleceń, żeby tylko zapewnić pożywienie i nocleg dla siebie i koni. Tak przenosząc się z miejsca na miejsce zbliżały się do Beligurry. Zbiegiem okoliczności było to, że trafiły do miasta portowego - Samudry. Nie miały pojęcia, jakim cudem udało im się wpaść akurat na ich dawnego przyjaciela. Armand, znając ich fach, ponieważ spotkali się dawniej na jednej z misji, zapoznał je z miastem i pokazał również czym się zajmuje. W ten sposób dostały się do Bractwa Czarnych Wiatrów.

Autorem grafik postaci jest madspartan013