Informacje:

Wybaczcie, że jestem trochę nieobecny. Życie... ~ Armand

Chwilowo staram się ogarniać bloga, w jakichś mało skomplikowanych sprawach, także przepraszam za opóźnienia! Jeśli ktoś zauważy coś do poprawki to proszę mi to zgłosić, w granicach moich umiejętności będę próbować coś z tym robić. ~ Alicja

~ ~ ~ ~ ~ ~

niedziela, 1 czerwca 2014

Feli.

"Morze, ogień i kobieta – to trzy nieszczęścia."
~Eurypides



Felicia



Eurypides wymienił  trzy różne rzeczy (nie obrażając kobiet) nazywając je nieszczęściami. Co jednak, jeśli wszystkie trzy wpadną na siebie i połączą się w jedną całość?  

Kobieta na morzu władająca ogniem





  Urodziła się w jakimś portowym mieście. Nie, nie wie jak się owe miasto nazywa i szczerze mówiąc nie chce wiedzieć. Wie o nim tylko tyle, że to właśnie tam jej ojciec poznał Charlotte - matkę Rudej. Mieszkały tam sześć lat. Ojciec odwiedzał je raz na jakiś czas, ale większość życia spędzał na morzu. Dziewczyna chyba nigdy nie zapomni tej burzliwej nocy, kiedy rodzicielka kazała jej się szybko ubierać i biec do portu. W taką pogodę jaka była wtedy wypływali tylko głupcy, mimo to ucieczka i ratowanie życia były ważniejsze. Podobno dzieci zapominają niektóre traumatyczne przeżycia, ale ona do dziś pamięta ten widok - płonący ludzie i ich dobytek. Z tego co słyszała nie został nawet kamień na kamieniu. Piraci powtarzał Ojciec, gdy pytała dlaczego jej dom spłonął. Wtedy uważała piratów za najgorsze zło na tym świecie. Dopiero później dotarło do niej, że jej kochany tatuś również jest jednym z nich. Na początku nie potrafiła się z tym pogodzić. Później przywykła. 

Matka zmarła parę miesięcy po jej 10 urodzinach. Panowała wtedy epidemia szkarlatyny, czy innej zarazy. Zaraz po tym wydarzeniu ojczulek chciał zostawić ją u jakiejś ciotki, ale przyrzekła mu, że do czegoś się przyda. Długo się sprzeczali, w końcu jednak zgodził się na to, by została z nim na statku. Starał się nauczyć ją jak najwięcej, w pewnym momencie zrozumiał jednak, że w ten sposób nic nie osiągnie. Dlatego zaczął szukać u niej jakiegoś talentu. Nie zdziwił się gdy go odnalazł. Wielki pożar, który nakazał im uciekać z miasta nabrał sensu. To jego córka spaliła miasto. Dlatego też zamiast skupiać się na walce wszelkiego rodzaju bronią spróbował opanować trochę jej umiejętności i pokazać jej jak ich używać. Było to niezwykle trudne, ponieważ nigdy jeszcze się z czymś takim nie spotkał. Mimo to razem jakoś sobie poradzili. Dopiero później do jej szkolenia wprowadził łuk. Płonące strzały były jej popisowym numerem. 

Przez swoje zainteresowanie pirackim życiem wśród mężczyzn przestała zwracać uwagę na swoje kobiece kształty. W żaden sposób ich nie podkreślała, a dla otaczających ją przyjaciół ojca była jak córka. Nie patrzyli na nią jak na ewentualny obiekt pożądania, dlatego też nie przywiązywała uwagi do swojego wyglądu. W końcu... Komu miałaby się podobać? I po co? Tutaj chodziło tylko o przetrwanie. Do czasu, aż skończyła 17 lat. Ojciec pokłócił się nie z tym co trzeba, narobił sobie wrogów i musiał uciekać. Ona niestety również. Najlepszym rozwiązaniem było rozdzielenie się. Powiedział, że wkrótce się zobaczą. Uwierzyła mu.



Jakiś miesiąc temu minęły dwa lata jak się nie widzieli. Do bractwa należy nieco ponad rok. Mało kto wie pod jaką banderą pływała. Nie jest ufna, w każdym widzi szpiega wrogów ojca. Należy raczej do osób poważnych i spokojnych. Nie udaje mrocznej. Potrafi żartować. Niektórzy sądzą nawet, że jest wredna. Ona woli nazywać to "bezpośrednią krytyką". Problem polega na tym, że sama źle ją znosi. Nie lubi gdy ktoś wytyka jej błędy i zwykle albo to ignoruje, albo zaczyna się niepotrzebnie tłumaczyć. Znajdzie odpowiedź na każde pytanie. Czasem jednak okazuje uległość. Zna szacunek do starszych i lepszych od siebie.  Nie potrafi tylko przeboleć ładnych kobiet. Bierze się to głównie z zazdrości. Nie ma niskiej samooceny jeśli chodzi o wygląd. Po prostu też chciałaby być taka delikatna i śliczna. Nie może. Nie przy zawodzie jaki teraz wykonuje. 

Żyje ze zleceń. Nie robi nic innego, ponieważ musi się ukrywać. Zwykle zabija z ukrycia, wykorzystując do tego swój ukochany łuk. Strzały jakoś sobie załatwia, ale zdesperowana byłaby w stanie zrobić je własnoręcznie. W życiu towarzyszy jej siwek, którego nazwała pieszczotliwe Kraken, chociaż zwykle skraca to do Krakusia i Kraka. Umie czytać i pisać a przez jej dłonie przewinęło się wiele map i różnych dokumentów. Posiada całkiem sporą wiedzę, chociaż nie zaliczyłaby tego do swoich największych atutów.



Przez towarzystwo w jakim się wychowała o wiele lepiej czuje się wśród mężczyzn. Udaje, że nie widzi ich pożądliwych spojrzeń. Chociaż... Możliwe, że naprawdę jest na nie ślepa. Nic dziwnego, że na nią patrzą. Jest raczej drobną, rudowłosą dziewczyną posiadającą średniej wielkości piersi. Mierzy zaledwie 164cm a jej waga to coś koło 50kg. Na świat patrzy szmaragdowymi oczami, które potrafią oczarować niejedną osobę. Mały, nieco zadarty nosek i piegi dodają jej uroku. Ma skórę w kolorze kości słoniowej i szramę na plecach. Co ciekawe, wstydzi się jej i nie lubi, gdy ktoś ogląda ją nago. Wie, że te wspaniałe damy, za którymi szaleją mężczyźni mają nieskazitelne ciało, dlatego irytuję ją ta blizna. Jeszcze dwa lata temu w ogóle jej nie przeszkadzała. Ot, pamiątka po dobrej walce. Dzisiaj jest zmorą. 

Przez zachowanie i podejście do życia trudno jest stwierdzić jednoznacznie jakiej jest orientacji. Nie ukrywa, że pociągają ją kobiety, ale na dłuższą metę wolałaby znaleźć jakiegoś mężczyznę, który po prostu się nią zaopiekuje. Nie udaje, że związki są dla słabych, miłości nie ma, a ona jest silniejsza jako jednostka. Tak naprawdę to normalna dziewczyna, tak jak każda inna. 

Tylko, że włada ogniem. 

I zabija.


[ Kłaniam się niziutko i zastrzegam, że KP może ulec zmianie. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Ja i Feli bardzo lubimy wątki. Pozdrawiam serdecznie :) ]

4 komentarze:

  1. - Nie wzniecaj ognia w siedzibie nigdzie indziej, aniżeli w kominku, Felicio - powitał ją. - Jestem Armand Arossa, pozwól, że zaproszę Cię na spacer. W celu zaplecenia braterskich więzi - zaśmiał się. Bawił go taki doniosły język, niemniej często go używał.

    OdpowiedzUsuń
  2. - Kochasz bardziej ogień, którym władasz, czy morze, która nadało Ci chart ducha? - spytał, wskazując poprzez gest ręki kierunek, w których chciał się udać. Otworzył drzwi, które stały im na drodze i pozwolił jej przejść pierwszej, jak to wypada zrobić mężczyźnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Morze to jedyna rzecz, jaką w życiu pokochałem. W zasadzie to nie miałem nawet okazji pokochać niczego innego. Wszystko poza morzem znam zbyt krótko - powiedział. Wyrównał z nią krok. - Gdzie proponujesz się udać? Znasz pewnie Samudrę tak samo, jak ja. Czyli wcale.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zauważył wyraźnie, że pewność zyskała dopiero, kiedy spojrzała na dachy. - Tak poznajesz miasto? - spytał. - Ja poznaję je inaczej. Rozmawiając, śledząc i podsłuchując. Ostatnio słyszałem coś niezwykle interesującego - zaczął. - Otóż, w tamtą stronę - wskazał palcem - znajduje się coś, o czym wie niewiele osób... - mówił tak, jakby miał do przekazania największą znaną mu tajemnicę. - Jest tam wyśmienita miodosytnia, musimy tam iść! Niedawno ją otworzono. Mało klientów, a serwują najlepszy miód w całej Praudze.

    OdpowiedzUsuń