Informacje:

Wybaczcie, że jestem trochę nieobecny. Życie... ~ Armand

Chwilowo staram się ogarniać bloga, w jakichś mało skomplikowanych sprawach, także przepraszam za opóźnienia! Jeśli ktoś zauważy coś do poprawki to proszę mi to zgłosić, w granicach moich umiejętności będę próbować coś z tym robić. ~ Alicja

~ ~ ~ ~ ~ ~

niedziela, 1 czerwca 2014

Demitra

Demitra Anemone 
18 lat | 20 maja

Opis wyglądu

  Demitra jest dość szczupłą osobą, ma 170cm wzrostu i waży 60kg, jednak wygląda na nieco mniej. Wyraźne wcięcie w tali, zaokrąglony biust i wyprostowana sylwetka. Często można ją spotkać w dziwnych pozycjach, a 'la "człowiek pająk". Włosy dziewczyny sięgają za łopatki, są proste i czarne jak węgiel. Oczy ma specyficzne. Nie zależnie od pory dnia, zawsze widoczne są błękitne tęczówki, jedynie lekko ciemnieją w późniejszych porach.
Szczególne znaki: blizna na prawym oku, jest długa, jednak dość niewielka, zadana sztyletem. 

Zdolności
- bojowe: Demitra posługuje się dwoma dłuższymi sztyletami, które nosi po bokach. Włada nimi perfekcyjnie, zawdzięcza to niezwykłej giętkości i zwinności. Poza tym posiada kuszę, jednak zabiera ją na wybrane zadania. Przy nodze, za skórzaną przepaską schowany jest nóż, którym również dobrze włada, uwielbia nim rzucać. W miarę dobrze posługuje się lekką bronią, ciężkiej się nie tyka, nie ma o niej pojęcia.
- magiczne: prawdę mówiąc nie posiada żadnych wielkich zdolności magicznych, niczym nie włada. Jedyne co w niej magiczne to oczy i fakt, że jest odporna na ogień i wszelkie pokrewne mu substancje. Poza tym umie wspinać się na pionowe ściany, wejdzie wszędzie, nie wie czy to zasługa magii, ale od dziecka posiada tą zdolność.
- ogólne: dziewczyna świetnie rysuje, nie ważne czy krajobrazy, czy portrety, wszystko jej wychodzi, często można ją spotkać z małym szkicownikiem. Oprócz tego ogólny talent manualny, umie dużo zrobić własnoręcznie (zrobiła sama swoją kuszę). Kilka razy usłyszała też, że ma ładny głos.

Historia

   Demitra wychowała się w niewielkiej wiosce. Czy urodziła się tam? Tego już sama nie jest pewna. Dzieciństwo dziewczyny było dosyć normalne, miała obojga rodziców, przyjaciół i swoje miejsce w świecie. W wiosce była bardzo lubiana, wyróżniała się wśród innych. Największą fascynację budziły jej oczy, jednak o dziwo były pozytywnie odbierane. Oprócz tego wyróżniała ją niezwykła pojętność, bardzo szybko się uczyła. Nie zachowywała się jak typowa dziewczyna. Uwielbiała wspinacz, co zostało jej do dzisiaj. Chodziła z ojcem do pracy, był miejscową złotą rączką, to on popchnął ją do rozwijania talentu manualnego. Biegała za starszymi chłopakami chcąc toczyć z nimi pojedynki, udało się jej nawet wkupić w grono starszaków, czego wiele dzieciaków jej zazdrościło. Na jej dziecięcy rozumek miała życie idealne. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło, było to w 7-me urodziny Demi. Kiedy wydurniała się ze swoją paczką przy strumyku, nagle przybiegło kilku dorosłych i z paniką w oczach kazali się im schować. Wszyscy rozbiegli się z popłochu. Demitra, wraz z dwójką innych dzieci, ukryła się w zbudowanym przez jej ojca schronie. Mieli widok na wioskę, jednak szanse na zobaczenie ich były niewielkie. Podczas pobytu w kryjówce cała trójka złożyła sobie obietnicę, że choćby nie wiadomo co nikt ich nie rozdzieli. Rozległy się hałasy, po chwili wioska stała w płomieniach, a miedzy nimi biegali ludzie i konie. Na koniach siedzieli najeźdźcy, wybijali wszystkich, jak popadnie. Demitra przyglądała się wszystkiemu z przerażeniem, ale i z lekką fascynacją. Nagle zauważyła, że jej rodzice wyprowadzani są z domu i wsadzani na konie. Chciała wybiec, jednak Josh, chłopak, z którym siedziała w kryjówce złapał ją za rękę i nie pozwolił iść. Dziewczyna zaczęła awanturę, jednak do Josha dołączyła druga dziewczynka, naciskała, aby Demitra została z nimi. Tak też się stało. Po chwili wszystko umilkło, najazd dobiegł końca. Dzieciaki wyszły z kryjówki.
- Trzeba im pomóc - wyszeptała Dem, patrząc tam, gdzie ostatnio widziała rodziców. Jednak nie usłyszała odpowiedzi. Do pozostałych dzieciaków podbiegli rodzice, chwycili ich za ręce i zaczęli gdzieś ciągnąć. Każdy w swoją stronę, przy okazji w stronę dziewczynki rzucane były dziwne spojrzenia.
- Trzeba pomóc moim rodzicom, zabrali ich - uświadomiła zbliżającym się dorosłym, Nikt jej jednak nie słuchał. Odwróciła się więc do przyjaciół z kryjówki. 
- A przysięga? - zapytała, widząc jak się oddalają.
- Przepraszam, siła wyższa - odpowiedział Josh zerkając na swojego ojca. Druga dziewczynka nic nie powiedziała, nawet nie odwróciła głowy. Wtedy właśnie w Dem narodziła się nieufność. Zostawili ją. Ruszyła w samotną wyprawę za oprawcami. Jakimś cudem trafiła na ich obóz. Jej rodzice tkwili zakneblowani i związani pod jednym z drzew. Dookoła chodzili ludzie w zbrojach, zaatakowali kolejną wioskę i właśnie układali zwłoki wieśniaków na stosie. Dziewczynka zakradła się do rodziców, którzy strasznie spanikowali na jej widok, kręcili głowami i próbowali coś mówić.
- Zaraz was uwolnię - wyszeptała mała próbując rozwiązać im ręce.
- Mówisz? - usłyszała nagle za plecami nie przyjemny śmiech. Jeden z mężczyzn złapał ją za włosy i przytargał do innego faceta, który siedział na czarnym koniu. Demitra nawet nie pisnęła, kiedy ten ja prowadził.
- Twarda sztuka - zaśmiał się ten na koniu. - Ładne ma oczka, można dać ją na kurwę - dodał schodząc z konia nadal wesoły. Kilka osób dookoła również się zaśmiało. Jednak podbiegł do nich jeszcze jeden mężczyzna.
- Panie to tylko dziecko - chwycił małą za ramie, jednak zaraz dostał po łapach od swojego pana, który nachylił się nad dziewczynką.
- No właśnie, ja bym chętnie słyszał ten cieniutki głosik pod sobą - dodał z obrzydliwym uśmiechem i złapał Demi za brodę. Na reakcję nie musiał długo czekać, dziewczynka splunęła mu w twarz. Nastała cisza. Twarz jego spoważniała, starł ślinę.
- Wrzucić dziwkę na stos, niech spłonie - dodał krótko.
- Ależ Panie! 
- Milcz! Wykonać, albo i ty spłoniesz - wydarł się na swojego podwładnego. Demi nie spuszczała zimnego wzroku z "Pana". - Ach, jeszcze jedno... - mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na rodziców małej. - Skrócić o łeb.
- Nie! - krzyknęła Dem i spojrzała na rodziców, do oczu automatycznie napłynęły łzy. Kilka spojrzeń powędrowało na skazanych. Wyrok wykonano, a po policzkach dziewczynki popłynęły łzy. Padła na kolana i zaniemówiła. Nawet nie poczuła wrzucania na płonący stos. Dopiero gdy ubranie zaczęło płonąć, zauważyła, że coś się dzieje. Krzyczała połykana żywcem. Nie wie co było dalej. Obudziła się naga, na prochach ludzkich ciał. Ktoś okrył ją jakimś materiałem i wziął na ręce. Przed oczyma miała obraz twarzy "Pana". Tak trafiła do jednego z miasteczek. Ocalił ją pewien mężczyzna. Jednak nie przed ogniem, ten po prostu nie zrobił jej krzywdy. Mężczyzna nazywał się Olio, był łowcą głów. Zainteresowany jej przypadkiem, dokładnie przypadkiem nie spłonięcia, zajął się ją. Nauczył walczyć i pisać. Demitra po wydarzeniach w lesie przez 2 lata nic nie mówiła. Kiedyś odezwała się od tak.
- Dobra zupa - powiedziała. Ludzie mieszkający z nią osłupieli. Od tej pory mówiła już normalnie. Jednak stroniła od towarzystwa przez 3 lata . Dopiero w wieku 12 lat znormalniała, nauczyła się też czytać i nawiązywać znajomości. Jednak nie były one dla niej znaczące. Pierwsze zlecenie dostała w wieku 14 lat, zabijała bez skrupułów. Dostawała za to nocleg i jedzenia u Olio. W wieku 17 lat nastąpił przełom. Dostała zlecenie, zleceniodawcą okazał się "Pan". Wykonała dane jej zadanie, a przy odbiorze zapłaty zostawiła po sobie zwłoki klienta. Tego dnia nie wróciła do Olio, pieniądze zostawiła sobie i uciekła. Nie mogła wrócić, nie po tym jak zabiła zleceniodawce. Trafiła do Samudry, przez rok czasu zajmowała się drobnymi zleceniami, typu kradzieże. Jednak samotność zaczęła jej trochę doskwierać. Usłyszała o Bractwie Czarnych Wichrów i tak znalazła się przed jego bramą.

Charakter

   Nie stroni od towarzystwa, jednak czasem potrzebuje samotnych dni. Wesoła, wygadana, podobno pyskata i chamska. Sarkazm nie jest jej obcy. Szuka towarzystwa, nie przyjaciół. Otwarta, ale nieufna, zaczepna, czasem kokietka, a czasem wstydliwa. Cierpliwa, ciężko ją obrazić, nie obchodzi jej opinia innych. Stara się nie okazywać głębszych uczuć, bywa roztrzepana. Typ obserwatora. Ogólnie miła, puki okazujesz jej szacunek.

 Ciekawostki

- nigdy nie nadaje kolorów swoim rysunkom,
- nigdy z niczego nie spadła,
- uwielbia zwierzęta,
- bliznę na oku sama sobie zrobiła,
- zakrywa twarz tylko do zleceń, w kapturze też często nie chodzi,
- pod ubraniem nosi biały, dopasowany materiał, ma krótki rękaw, a nogawki zasłaniają biodra.
                                                                                                                              Służy jej za kolczugę.

[KP będzie zapewne ulegać drobnym zmianom.
Witam!
Zapraszam do wątków!]

38 komentarzy:

  1. - Rysujesz - zauważył mężczyzna, kiedy podszedł bliżej nowej Siostry. - Co takiego? - spytał z dość wymuszonym zainteresowaniem, które po chwili zapałało odrobiną szczerej ciekawości, kiedy zauważył, że rysunek ten nie jest byle bazgraniną.

    OdpowiedzUsuń
  2. - Potrafię patrzeć Twoimi oczami, lecz nie tymi, którymi widzisz ten rysunek - powiedział. Nie wiedział, czy dziewczyna zrozumie. Miał na myśli oczy wyobraźni, jakie stworzyły jej szkic, zanim naniosła go na papier. - Ja potrafię rysować tylko mapy. Mam zbyt dokładną dłoń do innych rysunków - zaśmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Czytanie w myślach - powtórzył. - Chciałbym to umieć. Armand Arossa - przedstawił się również, podając jej dłoń i schylając się, by ją pocałować, jak przystało na dobrze wychowanego szczura morskiego. - Opowiedz mi o sobie, siostro - zaproponował.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Zabijając również się wahasz? - spytał, tym razem bez uśmiechu i z zupełną powagą. Nie czekał jednak na odpowiedź, jednak pozostając chwilę w milczeniu zmusił towarzyszkę do zastanowienia się nad tym pytaniem. Nim wypowiedziała choć słowo, wtrącił następne pytanie - A co chciałabyś, żebym o Tobie wiedział?

    OdpowiedzUsuń
  5. Uniósł twarz, żeby utrzymać dystans między swoją, twarzą swojej rozmówczyni. - Broń ma kogoś, kto nią włada. Broń czuje to samo, co czuje jej właściciel. Czy Twoi właściciele nie czują lęku i trwogi, skoro najmują kogoś do zbrodni, której sami nie potrafią popełnić?

    OdpowiedzUsuń
  6. - Nigdy nie przyjąłem pracy, która miała związek z kimkolwiek, na kim mi zależy - powiedział. - W takim układzie miałem nietrudno, bo na nikim mi nie zależało i nadal nie zależy. Poza wyjątkami, choćby Wami. To chyba oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Ale ja nie czuję się bronią - powiedział zamyślony. Dopiero teraz dotarło do niego, jak brutalnie potraktowałby się, jeśli nazwałby sam siebie rzeczą. Rzeczą, która niesie śmierć lub życie. Honor lub hańbę. Zależnie od osoby, która tę broń dzierży.

    OdpowiedzUsuń
  8. - "Być potrzebnym" to bardzo niejednoznaczne stwierdzenie. Jako zabójca byłaś potrzebna niejednej osobie. Nadal jesteś - powiedział. - Bycie potrzebnym ma różne znaczenia. Niektóre bardziej, inne mniej empiryczne. Jednak wszystkie potrzeby wymagają spełniania. Najemnicy spełniają te, jakich inni ludzie spełnić nie potrafią.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Nie odbiorę, skądże - odpowiedział. - Próbuję tylko zawahać Twoim poczuciem wartości. Moralnością i tak dalej - zaśmiał się. - To mi chyba najlepiej w życiu wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. - To tak, jakby mieć dwa życia. Wy ukrywacie to drugie za maską, pod kapturem. Z dala od oczu. Ja nie - odpowiedział. - Przywykłem do zabijania. Jako Armand i jako broń. Stało się to jedną całością. Całość nie może się przenikać, więc nie mam wyrzutów jako ktoś, kim nie jestem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie spodziewał się takiego ataku ze strony kogokolwiek. Przyjżał się dziewczynie, która wpadła na niego z lekkim zaskoczeniem.
    - Nic się nie stało.. Patrz częściej przed siebie. - Polecił ze spokojem. - Wątpie, że się znamy.. Mało ludzi mnie zna. - Podniósł szkicownik z podłogi i podał dziewczynie.

    Gautier

    OdpowiedzUsuń
  12. - Nie mój to interes, jak każde z Was radzi sobie ze swoim sumieniem - odpowiedział. - Właśnie zauważyłem, że każda z moich rozmów prędzej czy później zbacza na temat najemnictwa. Powinienem nauczyć się rozmawiać o innych rzeczach...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie zwrócił uwagi na wyciągniętą do niego dłoń.
    - Gautier.. - Przedstawił się krótko i uśmiechnął dość przyjaźnie. - Rozglądanie jest całkiem dobre, ale ważniejsze jest patrzenie gdzie się pchasz, prawda? Co by było gdybyś wpadła na kogoś.. Ja wiem.. "mniej miłego"? - Zapytał znacząco podkreślając ostatnie słowa.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Szczerze powiedziawszy, to szukam zleceń - powiedział. Uświadomił sobie, że być może warto byłoby zająć się czymś niezwiązanym z najemnictwem. Wtedy przypomniał sobie o pewnej sprawie. - Czasami kradnę małe Łodzie z przystani i pływam po zatoce - uśmiechnął się lekko, kiedy przypomniał sobie o tych zdarzeniach.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Rzeka to nie zbiornik, Demitro - zaśmiał się, patrząc na dziewczynę. - A Begilurra? - zdziwił się potem. - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to cholerne "Oko Świata" jest Ci obce?

    OdpowiedzUsuń
  16. Westchnął cicho widząc jej uśmiech. Sam nie wiedział czemu zawsze jest milszy dla dziewczyn.- No tak, tak.... - Wymruczał tylko pod nosem. Zerknął za nią kątem oka. - A w czym mógłbym pomóc? - Spytał nieco ochrypłym głosem odwracając się za nią ze spokojem.

    OdpowiedzUsuń
  17. Spojrzał na nią wyraźnie zadziwiony. Zszokowany wręcz. - Jesteśmy nad tym morzem. Samudra jest nad nim. Wszystkie znane mi miasta bazują na nim! - powiedział. Przecież Samudra to miasto portowe, jak to możliwe, że jeszcze nie widziała Begilurry?

    OdpowiedzUsuń
  18. - Ja przeciwnie. Całe życie spędziłem na morzu. W lesie byłem co najwyżej dwa razy - stwierdził.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Nic innego nie znam - przyznał. - Przynajmniej nie na tyle, aby o tym rozmawiać. Mogę Ci powiedzieć jak uszczelnia się statki, jak stawia żagle albo jak ładuje armaty, ale dla Ciebie to wiedza niepotrzebna. To tak, jakbym miał mówić kotu jak się szczeka. Ty spróbuj - polecił. - Pomów ze mną o czymś, o czym nie wiem, a co może mi się przydać - uśmiechnął się.

    OdpowiedzUsuń
  20. - Oczywiście, że mógłbym... - Zamilkł na chwile wpatrując się w nią swoimi chłodnymi oczami.Wyraźnie zastanawiał się nad czymś chwilę. Już miał coś powiedzieć, kiedy westchnął tylko cicho i uciekł spojrzeniem. - No to prowadź.. - Polecił z pewnym zrezygnowaniem. Wyraźnie uznał, że nie ma sensu o nic pytać. Uśmiechnął się tylko blado.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przez cały czas dotrzymywał jej kroku, niezwykle cicho stąpając zaraz za nią. Wyraźnie zwrcał uwagę na to, dokąd idą. Nie miał jednak żadnych pytań.
    - Nie boję się... Czego tu się niby bać? - Wychrypił spokojnie zerkając w jej stronę i jakby doszukując sie kontaktu wzrokowego, którego jednak wielu ludzi nie lubiło.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zamknął za nimi drzwi.
    - O dziwo większość zwierząt mnie lubi.. - Wymruczał od tak. Kiedy weszli do środka rozejrzał się dokładnie po pomieszczeniu. Być może z lekką nieufnością przyjżał się temu co robi. Na widok psa uśmiechnłą się mimowolnie, jednak był to na tyle słaby uśmiech, że mógł zostać niedostrzeżony.
    Zbliżył sie do niego pewnie. Przytrzymał psa z wyszukaną ostrożnością.

    OdpowiedzUsuń
  23. Siedziała na szerokim, drewnianym parapecie, a jej wzrok spoczywał gdzieś na dalekim horyzoncie widocznym zza okna. Twarz miała wyraźnie zamyśloną. Na lewym policzku miała świeże otarcie na którym zaschła ciemnoczerwona krew. Wiele drobnych, białych rys świadczących o istniejących już wcześniej podobnych ranach. Słysząc głos kobiety najwyraźniej zwracającej się do niej z niechęcią przeniosła na nią spojrzenie. - Miło mi. - Skinęła nieznacznie głową w geście szacunku. - Lisbeth. - Zmierzyła ją wzrokiem srebrzystych tęczówek z góry do dołu. - Jesteś tutaj nowa tak samo jak ja? - Zapytała bez jakiegoś większego zaciekawienia.

    OdpowiedzUsuń
  24. - Podobno.. - Mruknął tylko dalej robiac to po co został tam zaciągnięty. Nie dało się ukryć, ze było mu żal zwierzęcia. W końcu je lubił, może nawet bardziej niż ludzi. Przez chwilę przyglądał się temu co robiła dziewczyna. Skrzywił się nieznacznie na widok liści.
    - A dla kogo by to było przyjemne? - Mruknął tylko nie licząc nawet na odpowiedź.

    Gautier

    OdpowiedzUsuń
  25. Wpatrywała się w postać nieznajomej bez jakiegoś konkretnego wyrazu twarzy. - Ach tak, aczkolwiek przeżyłam zbyt mało wiosen by mówić tutaj o jakiś wielkich doświadczeniach. - Powiedziała przeciągając się lekko po czym podrapała się po policzku. Gojące się rany bardzo swędziały. - Czemu tu jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  26. Pokiwała nieznacznie głową spoglądając gdzieś w bok jakby zamyślona. - Można powiedzieć, że bardzo podobnie. - Odparła po dłuższej chwili milczenia, przenosząc wzrok srebrnych oczu na kobietę.

    OdpowiedzUsuń
  27. Mogłoby się wydawać, że przez chwilę na jej twarzy zagościł kilkusekundowy uśmiech, który jednak zniknął tak szybko jak się pojawił. - To tylko geny. - Odparła, wymijająco. Nie częstowała ludzi prawdą jeśli chodziło o kolor jej oczu. - Co rysujesz? - Zapytała zwinnie zmieniając temat.

    OdpowiedzUsuń
  28. Podążyła za nią wzrokiem zerkając na wazon z całkiem ładnymi kwiatami. Przez chwilę jakby w zamyśleniu próbowała doszukać się jakiegoś szczegółu. Po chwili spojrzała na powrót na dziewczynę. - Ja nigdy nie miałam żadnego artystycznego talentu. - Odparła spoglądając na jej szkicownik. - Mogłabym zobaczyć?

    OdpowiedzUsuń
  29. Uśmiechnęła się przelotnie. - Być może. - Odparła odpierając szkicownik po czym otworzyła go i zaczęła oglądać. Przewracała po kolei kartki i zatrzymała się na niedokończonym szkicu, który przedstawiał mężczyznę z psem. Przejechała lekko palcem po kartce. - Kto to jest? - Zapytała podnosząc szkicownik w jej stronę tak żeby mogła zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  30. Witaj. *odpowiedziała jej wesołym uśmiechem, miały podobne cechy, kolor oczu, włosy, jednak różniły się budową* Alicja, miło mi poznać.

    OdpowiedzUsuń
  31. Tak w zasadzie kręciłam się w okolicy od jakiegoś czasu. Miałam kilka spraw do załatwienia, dlatego nie pokazywałam się w gildii. *odwróciła wzrok i zamyśliła się na moment, jednak po chwili wróciła do niej spojrzeniem* Czekam jeszcze na moją siostrę. Powinna dzisiaj dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  32. *Zerknęła przelotnie na trzymane przez Nią papirusy, nie przykuły jej uwagi w żadnym stopniu, przeczesała dłonią włosy i posłała Jej ciepły uśmiech* Jak to jest mieć siostrę... Dobre pytanie. Ciężko odpowiedzieć. Chyba tak po prostu masz obok siebie kogoś kto jest Twoją podporą. I jest do ciebie podobny. *Zaśmiała się krótko*

    OdpowiedzUsuń
  33. Z reguły staram się nie ufać w pełni ludziom, ale nie zawsze mi to wychodzi. Niestety, ufne ze mnie stworzonko. A co do czarnowłosych i niebieskookich. Faktycznie zrobiło się nas sporo. *zmarszczyła nos w chwilowym zamyśleniu, po chwili westchnęła z uśmiechem* No nic, tak wyszło. Co do podpór. Mimo wszystko lepiej jest liczyć tylko na siebie, ale warto czasem pomyśleć z sympatią o innych, chociaż raczej nie liczyłabym na odwzajemnienie tego. *skrzywiła się*

    OdpowiedzUsuń
  34. Ależ oczywiście, że nie przeszkadza. *oparła dłoń na biodrze i zdmuchnęła włosy, które opadły jej na twarz* Lepiej się miło zaskoczyć niż niemiło rozczarować, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  35. Zależy co masz na myśli, pytając czym się zajmuję. *wzruszyła lekko ramionami i utkwiła w Niej spojrzenie*

    OdpowiedzUsuń
  36. Rozumiem. *odpowiedziała uśmiechem* No więc walczę w sposób mieszany. *oparła dłoń na katanie noszonej przy biodrze* Głównie broń lekka, ciężkiej się nie tykam, wiesz, nie ta postura. *zaśmiała się krótko*. A jeśli chodzi o inne zainteresowania to głównie konie. Jazda konna, opieka nad nimi. A Ty?

    OdpowiedzUsuń
  37. Uśmiechnęła się lekko. – Jeszcze nie miałam okazji go poznać. – Powiedziała i przewróciła kilka kartek dalej. – Masz naprawdę talent. Widzę emocje w tych szkicach, mimo iż czarnobiałe. Mają w sobie coś, może jakiś specyficzny klimat, który oddaje w jakiś sposób cząstkę Ciebie? – Zapytała ale jakby retorycznie. Nie oczekiwała odpowiedzi na to pytanie. Oddała jej szkicownik po chwili i odchrząknęła kilka razy po tym jak kaszlnęła.

    OdpowiedzUsuń
  38. Sama zrobiłaś kuszę? *uniosła brew i uśmiechnęła się* Może zapiszę się u Ciebie kiedyś na jakieś lekcje? *Zaśmiała się krótko* Owszem, mam. Mistgun. Niecała tona, 185cm ciapowatości. *Wyszczerzyła zęby w głupim uśmiechu*

    OdpowiedzUsuń