Informacje:

Wybaczcie, że jestem trochę nieobecny. Życie... ~ Armand

Chwilowo staram się ogarniać bloga, w jakichś mało skomplikowanych sprawach, także przepraszam za opóźnienia! Jeśli ktoś zauważy coś do poprawki to proszę mi to zgłosić, w granicach moich umiejętności będę próbować coś z tym robić. ~ Alicja

~ ~ ~ ~ ~ ~

niedziela, 1 czerwca 2014

Illusione Verita



Illusione Verita.
20 lat, 12-12.


WYGLĄD
Duże, błękitne oczy o pustym spojrzeniu stanowią centrum twarzy Illusione. Natura sprawiła, że jej źrenice nie reagują na światło, jednak nie ma to wpływu na jej wzrok.  Na policzkach trudno szukać wypieków. Jest delikatnie opalona.  Prawie cały czas ma uniesioną prawą brew. Jej ciało jest drobne, ma delikatnie zarysowane mięśnie. Mierzy 160 cm i waży 50 kg. Jej włosy są brązowe, sięgają do talii. Usta mają kolor dojrzałej maliny. Są miękkie, jedwabiście delikatne.

ZDOLNOŚCI
bojowe
W walce kobieta tak jak większość najemników korzysta ze sztyletu. Jest wygodny i łatwy w użytkowaniu. Illusione również potrafi walczyć bez broni. Walki nauczył ją człowiek, którego imienia nigdy nie poznała. Przebywała wtedy we wschodniej części świata.
magiczne
Illusione doskonale włada żywiołem ziemi. Potrafi wzywać gnomy. Limit to trzy na raz. Zazwyczaj używa ich jako tarczy obronnej. Do tego celu przy pomocy zaklęcia wszystkie trzy łączą się i tworzą jednego o wielkich rozmiarach i minimalnych zdolnościach magicznych. Głównie magii używa w celach obronnych, jednak potrafi również używać jej w ataku. Dzięki swoim zdolnościom zna się na medycynie naturalnej.
ogólne
Zdolności ogólne powiązane są ze zdolnościami magicznymi. Kobieta jest świetnym ogrodnikiem. Z ogromnym zaangażowaniem zajmuje się roślinami.

HISTORIA
Illusione w swych młodzieńczych latach była uczona w domu. Nauczono ją pisania, czytania oraz liczenia. Rodzina Verity należała do do warstwy społecznej bogatych mieszczan. Veritowie słynęli z pięknych ogrodów. Na tym właśnie zbili swoją fortunę, przy pomocy magii, która była przekazywana z matki na córkę. Rodzina kobiety została zamordowana, gdy miała piętnaście lat. Jej trzej bracia zawsze o nią dbali i traktowali jak swoją księżniczkę. Po utracie bliskich załamana kobieta przeniosła się na wschód. Spędziła tam trzy lata. Po powrocie zaczęła zarabiać na zabijaniu. Dzięki temu odłożyła sobie na domek na obrzeżach. Pracując dwa lata w tym fachu pokochała to co robi. Illusione postarała się o największą anonimowość jaką można uzyskać. Na swojej posesji stworzyła piękny ogród. Na tyłach znajduje się kapliczka, która została wzniesiona na cześć jej braci. Kobieta dołączyła do Bractwa Czarnych Wiatrów, ponieważ zaczęła doskwierać jej samotność.

CHARAKTER
Verita jest osobą impulsywną. Mimo swojego zawodu i bezwzględności wobec ofiar jest niesamowicie wrażliwa na słowa osób ważnych dla niej. Kobieta jest otwarta i szybko przywiązuje się do istot jej otaczających.

CIEKAWOSTKI
Illusione posiada kota o imieniu Francesco.
Wszystkie gnomy, które wzywa nazywa Vitto.
Ma tatuaż na prawej łopatce w kształcie ręki Fatimy.



[Zapraszam do wątków!]

47 komentarzy:

  1. [Ładnie wykonana karta, nie mam się do czego doczepić. Dobrze, że nie przesadziłaś w magii. Sprecyzuj tylko, ile gnomów przywołujesz i jak bardzo są groźne. Postaraj się tylko w tym nie przesadzić.]

    - Wśród nas zrodził się kwiat, niepozorny jak róża, a morderczy jak najgorsza odmiana tojadu. Nazywam się Armand Arossa - przedstawił się - jeśli chcesz o coś spytać, to jestem do Twojej dyspozycji. Porozmawiamy?

    OdpowiedzUsuń
  2. - Nie inaczej, niżeli chłodne, deszczowe wieczory - zaśmiał się. - Chodźmy więc, siostro - zaproponował, unosząc ramię, aby zabrać ją pod rękę. - Lubisz marzyć, czy stąpasz raczej ciężko, trzymając się poddanej sobie ziemi?

    OdpowiedzUsuń
  3. - Morze. Ani niebo, ani ziemia są mi niewystarczające - wyjaśnił. - Nie ma dla mnie większego szczęścia, niźli czuć pod stopami, jak okręt opada i unosi się na falach. Za sterem czuję się jak pan swojego życia. Tylko od tego okrętu zależy moje przeżycie na morzu, a on sam słucha każdego polecenia, jakie mu wydam.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Mój ojciec nie lubił szant, więc nie śpiewano ich na naszych okrętach - wyznał. - Znasz ich wiele? Podłapałem kilka, kiedy pracowałem już w Samudrze. Niewiele ich jednak było - powiedział, wyprowadzając towarzyszkę poza siedzibę gildii. Nie wiedział w sumie, dokąd ją prowadzi, jednak w tej chwili liczyła się tylko rozmowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Ja boję się rekinów - powiedział, również rozbawiony. - Choć wcale nie jest to śmieszne. Raz zdarzyło mi się wypaść za burtę i pływać między nimi. Cholera, pamiętam, że spanikowałem tak bardzo, że nie pamiętam nawet jak wlazłem na statek. Ojciec się śmiał, że wbijałem paznokcie w deski, wspinając się coraz wyżej. Oczywiście żartował, pewnie sam mnie wyciągał - powiedział zawstydzony trochę tą opowieścią.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Zależy jaka. Czasami lepiej żyć w niewiedzy. Musimy robić wiele rzeczy, za które nam płacą - zaczął. - Czy chcemy wiedzieć, że na mężczyznę, któremu musimy podciąć gardło, w domu czeka zgraja kochających dzieci? Albo czy kobiecie, którą okradamy, nie zabieramy ostatnich pieniędzy?

    OdpowiedzUsuń
  7. - Nigdy nie pytaj dlaczego. Wszystko, co musisz wiedzieć to "kto" i "jak". Kto jest celem i jak zabić. To zleceniodawca ponosi winę za czyjąś śmierć, my. My jesteśmy tylko bronią, którą ktoś się posługuje przeciwko komuś, pamiętaj o tym - mówił.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Co tylko zasugerujesz - powiedział z uśmiechem, poniekąd pytając, co na myśli ma dziewczyna. Pozwolił jej się prowadzić przez pomost. Nawet nie zauważył, kiedy do takowego podeszli.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdziwił się nieco, lecz posłuchał się damy. Przykucnął na brzegu pomostu i zanurzył dłoń w wodzie, aby zaraz potem wejść do niej po pas, mocząc swój ubiór. - Nie jest - oznajmił, jednak nie skrzywił się nawet. Przywykł do chłodnych wód Samudry.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Szczególnie, jeśli tyczy się serc - dopowiedział. Nie zrobił ani kroku wprzód, ani też się nie cofnął. Pozostał w miejscu patrząc na to, co robi jego towarzyszka. Mokre ubranie uwidoczniło kolor skóry pod nim ukryte. Jej kobiece kształty przykuły uwagę młodzieńca.

    OdpowiedzUsuń
  11. I on wyciągnął dłoń ku niej, jednak jedynie musnął swoimi palcami te należące do niej. - Ludzie pomyślą, że jesteśmy kochankami. - powiedział rozbawiony. Zrobił jeden, malutki krok w jej stronę, zaplatając palec wskazujący wokół jej małego palca.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Nawet, kiedy zabijasz? - spytał, puszczając jej dłoń i pozwalając postąpić jej ten krok samotnie. On znowu został w miejscu. - Dlaczego weszliśmy do wody, skoro jest w niej zimno?

    OdpowiedzUsuń
  13. - W tej wodzie nie ma nic strasznego. Nie wzburza się, nie szaleje. Nie ma na niej sztormów. Jest udomowiona - powiedział. - Dlaczego miałbym się bać tej wody? - spytał, wreszcie wykonując jakiś ruch. Poszedł dalej, niż dziewczyna, zanurzając się cały pod powierzchnią. Wypłynął niewiele dalej. - Strach się bać - zaśmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Nie widzę w nim nic pięknego - oznajmił. Niebo nigdy go nie fascynowało. Nieczęsto w nie patrzył. - Nawet Twoimi oczami wygląda tak samo - wyznał. Kochał wodę, ale pływanie kojarzyło mu się z wypadanie za burtę, więc nieczęsto wchodził do wody inaczej, niż na pokładzie statku.

    OdpowiedzUsuń
  15. - A skończył się już? - spytał, również opuszczając wodę. Usiadł obok niej. W przeciwieństwie do swojej siostry nie zdjął z siebie nic. Ociekał wodą, siedząc obok niej. Przez przymrużone oczy przyglądał się jej twarzy. - Spójrz na wodę - polecił, a gdy to uczyniła, wyjaśnił - w niej odbija się całe Twoje niebo. Patrząc na morze, patrzę na to, co kocham i na to, co kochają inni.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zauważył drobną kobietę, właściwie, to bardziej przypominała młodą dziewczynę, najwyżej szesnaście lat. Musiała mieć jednak więcej lat, Wiatry na pewno nie przyjmowały dzieciaczków. Podszedł bliżej. - Witaj, Siostro. Zgubiłaś się? - zapytał, chcąc być miłym. Po chwili pomyślał, że nie zabrzmiało to zbyt dobrze, jakby się z niej naśmiewał. Poprawił kaptur, który leżał wygodnie na plecach.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  17. Uśmiechnął się. - Nie, raczej nie.- Ruszył za kobietą, swoją drogą była ona niczego sobie. - Wyglądasz trochę zbyt... delikatnie, jak na ten fach. Jak długo już się tym trudnisz? - podszedł nieco bliżej, tak, że szedł z nią teraz na równi. Gdy dotarli do schodów, puścił ją przodem.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  18. Pracownia wyglądała całkiem interesująco. Co prawda, alchemia i medycyna nie leżały w zakresie umiejętności Conna, ale kiedyś obserwował uczonych przy pracy. Musieli oni być niezwykle ostrożni i precyzyjni. Zauważył, że dziewczyna szuka czegoś. Jednocześnie uświadomi sobie, że nie przedstawili się sobie. - Wybacz, nie powiedziałem wcześniej. Nazywam się Conn. Poza tym, może Ci pomóc? Nie znam się na ingrediencjach ani miksturach, ale jestem świetny jako posługiwacz. Co ty na to? - zapytał z uśmiechem.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  19. Kobieta zakończyła pracę i przedstawiła się. - Miło Cię poznać, Illusione. - uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń. - Może gdzieś się przejdziemy? - wydawała się miłą osobą, Conn więc chętnie spędziłby z nią trochę czasu. Czy była to jednak chęć odwzajemniana? Conn spojrzał na czubki swoich butów.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  20. -A i owszem. To było pierwsze miejsce, które tutaj "zwiedziłem". Poczekaj moment, muszę jeszcze wziąć coś z pokoju.- szli korytarzem, a po krótkiej chwili mężczyzna wszedł do jednej z kwater. Z kufra wyciągnął średniej wielkości butelkę, ze złotawym płynem w środku. Po drodze zgarnął też stojące przy jednym z łóżek kubki. - No, możemy iść.- powiedział do kobiety i uśmiechnął się. Poprowadził ich korytarzami, aż do jednego z przejść. Śmiało ruszył, po chwili wchodząc na schody. W pomieszczeniu stała drabina. - No, śmiało. Wchodź na górę, a ja podam ci te rzeczy i sam dołączę, zgoda?

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak za dzieciaka obserwował ją wchodzącą po drabinie. Podał jej rzeczy, a po chwili sam dostał się na górę. - Oto dach Bractwa.- W rzeczywistości znajdowali się na wieży, która wyrastała w jego centrum. Rozstawił dwa kubki, a następnie otworzył butelkę. - To najlepszy miód Samudry. No, prawie najlepsze. - zaśmiał się.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  22. Widok stąd nie był może zachwycający, ale można było ujrzeć więcej niż z poziomu ziemi, więc to zawsze jakiś plus. - Jest pewna legenda, o zaginionej miodosytni. Stała gdzieś w Samudrze przed kilkudziesięcioma laty. Wyrabiany był tam najlepszy miód wokół całego Oka. Władca demonów był o niego zazdrosny, więc chciał wykupić sekret jego tworzenia. Starzec, właściciel miodosytni, strzegł go jednak jak źrenicy własnego oka. Demon pogrzebał więc cały budynek, wraz z właścicielem i składem miodu. Do dzisiaj nie pozostał on odnaleziony. - zaśmiał się ze swojej historii. - Cóż, ten oczywiście też jest niczego sobie.- Twarz dziewczyny prezentowała się cudnie, duże, głębokie oczy, kształtne usta, całości dopełniały długie kasztanowe włosy. Była doprawdy piękna. Zauważył, że przygląda się jego bliźnie. Przejechał po niej palcem. - To pamiątka. Człowiek, który mi ją zrobił, skończył potem z jego własnym nożem w gardzieli. - Może nie była to urocza opowieść, lecz prawdziwa.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziewczynie spodobała się historia miodosytni.-Oczywiście, że jej poszukamy.- uśmiechnął się do dziewczyny. Była ona tak delikatna i piękna, że ciężko byłoby uwierzyć w to, że trudni się zabijaniem ludzi. - Ja też tak uważam. Przy otaczającej nas codzienności, właśnie to miejsce jest oazą, do której niejako dążymy. Wydaje się zupełnie odcięta, jakby czas się tu zatrzymał.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  24. - Teoretycznie powinna po prostu być poziom niżej. Gdyby poszperać w miejskich aktach... z pewnością jest tam spis wszystkich instytucji, także miodosytni. - uśmiechnął się do niej. - Cóż, jeśli mam o sobie opowiadać, ty musisz najpierw zadać pytania. - oparł się o ściankę wieży, popijając miód z kubka.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  25. Dziewczyna chyba nie przepadała za tego typu trunkami. Zastanowił się nad jej pytaniem. - Hmm. Nie mam jakiegoś konkretnego sposobu. Lubię trenować, umiejętności nie mogą się stępić. Dobrym sposobem jest też wykorzystanie go z drugą osoba.- uśmiechnął się do kobiety.- A ty, co lubisz robić?

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  26. - O czym? - zapytał. - Moje opowieści to nie przygody sławnych żeglarzy. Ot, rutyna na okrętach. Czasami do czegoś strzelano. Wtedy zazwyczaj nie było mnie nawet na statku - mówił. Ojciec nie zabierał go, jeśli dochodziło do walk. Nie miał zbyt wiele historii do opowiedzenia. Zdecydowanie łatwiej byłoby jakąś wymyślić.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Jeśli chcesz - powiedział z uśmiechem i wstał. Oczywiście i jej pomógł wstać. Byli przemoczeni. Gdyby nie to, że nie miał na sobie nic suchego, nakryłby dziewczynę, lecz cóż, nie miał jak.

    OdpowiedzUsuń
  28. - Oby jak najczęściej - powiedział, kierując się ku siedzibie. Choć niedługo rozmawiali, to jak na pierwszy raz zdawało mu się, że wystarczająco, by być zadowolonym.

    OdpowiedzUsuń
  29. Spojrzał na potworka. Był to golem lub żywiołak, niewątpliwie, ale niezbyt wielki. Kobieta wykorzystywała go w celach obronnych. - Cenna umiejętność, naprawdę. - pomachał do małego stworzenia, choć nie był pewny reakcji. Bronił kobiety, widać było, że stara się ją całą zakryć. - Moje umiejętności są nieco trudniejsze do zaprezentowania, w przeciwieństwie do Twojego przywoływania. Patrz uważnie. - nie czekając na reakcję dziewczyny rzucił wysoko w górę ich butelkę. Gdy znalazła się w szczytowym punkcie, spowolnił czas. Wstał i złapał butelkę za szyjkę, nonszalancko upijając łyk. Czas znów przyspieszył.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  30. Kobieta dość mocno reagowała na alkohol. Już po kilku łykach wyglądała na nieźle podpitą. -Żaden tam czarodziej. - uśmiechnął się. - Ty przywołujesz gnomy, a ja spowalniam czas. Równowaga. - zaśmiał się.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  31. - Na popołudniową herbatę sugeruję godziny popołudniowe - odpowiedział wesoło. Przystojniejszy - pomyślał. Nie zastanawiał się nad tym, czy taki jest, czy też nie. Chyba nie jemu to oceniać.

    OdpowiedzUsuń
  32. Wziął kubek z rąk dziewczyny, by odstawić go na bok. W międzyczasie gnomek zamienił się w pył, Ill musiała go więc odwołać. Zastanowił się nad jej pytaniem. - Hmm. To będzie już chyba... Tak! Dwadzieścia jeden lat, odkąd wkroczyłem na ten ziemski padół. To jednak żaden sekret. Możesz zapytać o wszystko, a taka sytuacja pewnie nieprędko się powtórzy. - uśmiechnął się do dziewczyny. Zauważył, że zdołał osuszyć swój kubek, a nie chcąc pić więcej, odstawił go koło butelki.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  33. - Herbatę robi się szybko. Można to zrobić kiedy się tylko chce. Chyba łatwiej zrobić herbatę, gdy ktoś przychodzi, niż przychodzić, gdy jest zaparzona - powiedział. Miał na myśli, że zdecydowanie bezpieczniej jest, kiedy nie wymusza się na Armandzie punktualności.

    OdpowiedzUsuń
  34. "To całkiem miło" pomyślał Conn. Illusione wydawała się jeszcze delikatniejsza, co jednak nie komponowało się dobrze ze zmartwieniem wymalowanym na jej twarzy. Postanowił zapytac o przyczynę zatroskania. - Co jest? Czy powiedziałem coś nie tak? - zapytał naiwnie, wiedząc, że raczej zachowywał się wobec niej w porządku. Uśmiechnął się lekko, chcąc ją podnieść na duchu.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  35. - Słusznie - odpowiedział. - Nie lubię wymagań. Przynajmniej nie poza pracą - zaśmiał się, spoglądając w żarzące się iskry w palenisku. Zastanowił się na chwilę, w milczeniu spoglądając w ogień.

    OdpowiedzUsuń
  36. Trochę zdziwił go nagłe zasmucenie dziewczyny. - Hej, takiej twarzy nie może znaczyć smutek. - uśmiechnął się. - Pewnie, lubię zwyczajnie położyć się na którymś dachu, odpocząć i obserwować niebo. I oczywiście także ludzi, to doskonały sposób na znalezienie zajęcia. - podszedł do krawędzi wieży. - Owszem, byłoby mi miło. -

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  37. - Odpocznij. Ja chyba powinienem wybrać się w końcu poszukać zleceń. Conn ciągle przypomina mi o nich - mówił. - Obowiązki to wymagania, których nikt nie lubi... Zostawię Cię w takim razie, jeśli pozwolisz. Jutro poczekam na herbatę. Albo ona na mnie - zaśmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  38. Spojrzała za siebie, gdy rozległ się dźwięk pukania, w samą porę, by dostrzec niewysoką szatynkę. Odgarnęła z twarzy kilka kosmyków, które zdołały opaść na fiołkowo-złote oczy, jako że nie miała jeszcze czasu spiąć ich wysoko, jak zawsze to czyniła na co dzień. Lekki uśmiech zaigrał w kącikach jej warg, gdy usłyszała imię dziewczyny.
    - Zabrzmi dziwnie, jeśli powiem, że niezwykłe masz imię, Illusione? - Iskry zatańczyły w na pozór chłodnym spojrzeniu, nieco je ocieplając i sprawiając wrażenie, jakby złoto nieco bardziej rozlało się na tęczówce, mocniejszym blaskiem otaczając fiolet. - Jestem Ena, raczej nie znajdziesz do tego ciekawe skrótu - stwierdziła z ledwie wyczuwalnym rozbawieniem. - Pozwolisz, że będę Ci mówić pełnym imieniem?

    ~Ena Sinatri

    OdpowiedzUsuń
  39. Powstrzymała parsknięcie śmiechem, kiedy zobaczyła ukłon. Jak dotąd miała wrażenie, że nikt w siedzibie nie zachowywał się w podobny sposób, a jednak... chociaż, dziewczyna równie dobrze mogła robić to nieco złośliwie.
    Uśmiechnęła się, odwzajemniając skłon.
    - I mi Ciebie, Illusione. - Skrzyżowała wzrok z jasnymi tęczówkami szatynki, nieco ciekawa, czy ich barwa wzbudzi w niej jakieś emocje. Ludzie różnie reagowali, zwykle pewnym zdziwieniem, ale Ena wiedziała dobrze, że najemnicy potrafili się maskować i też nie byli zwykłymi osobami. W końcu uniosła kąciki w nieco bardziej zaczepnym geście.
    - Jeszcze się tutaj nie spotkałam z tak dwornym powitaniem - stwierdziła, nie złośliwie, ale jakby z rozbawieniem, nawet nieco żartobliwie.

    ~Ena Sinatri

    OdpowiedzUsuń
  40. Skinął w odpowiedzi.
    - Trochę już pozwiedzałam i rzeczywiście pokój główny to bardzo urocze miejsce - stwierdziła, uśmiechając się lekko, świadoma faktu, jak użyty przymiotnik gryzł się z wizerunkiem, który winien otaczać siedzibę. - Aż dziw, że to tak przytulne miejsce, chociaż jak by nie patrzeć, czy my też nie zasługujemy czasem na przyjemny odpoczynek przy kominku i kubku świeżo parzonej kawy lub, jak kto woli, herbaty?

    ~Ena Sinatri

    OdpowiedzUsuń
  41. Na dole raczej nie działo się nic ciekawego. Zwyczajne życie, matki zganiały dzieci z ulic, bo zbliżał się zmrok. Odległe stragany były zwijane przez właścicieli, nikt już nie miał co kupować. Bezpańskie zwierzęta wałęsały się między domami, szukając resztek. Gdy zbliżyła się do niego, miał ochotę dać jej całusa. Powstrzymał się jednak, czy nie byłoby to dziwne? Znają się jedynie kilka godzin. Zamiast tego oparł się o murek i spojrzał ku widnokręgowi, gdzie już za kilkanaście minut miało zniknąć słońce.

    Conn

    OdpowiedzUsuń
  42. Zastanowiła się. Właściwie nie miała nic ciekawego do roboty, więc propozycja wydawała się nadto kusząca. Niewielki uśmiech rozciągnął jej wargi.
    - Pewnie, może nawet spacer i kawa? Ten czarny płyn to już chyba moje uzależnienie - zażartowała, unosząc kąciki nieco wyżej, a w jej fiołkowo-złotych oczach zabłysły rozbawione iskierki, nabierając nowego blasku, który zwykle rozpraszał ludzi. Nic nie mogła poradzić na to, że jej wzrok tak działał.

    ~Ena Sinatri

    OdpowiedzUsuń
  43. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  44. Niewielki uśmiech ponownie zabłąkał się w kąciki warg ciemnowłosej, gdy wyszła z pomieszczenie i przystanęła, by Illusione mogła do niej dołączyć. Wolała chodzić z kimś ramię w ramię.
    - W taki razie prowadź, jeszcze nie poznałam wszystkich zakamarków Samudry - przyznała, z lekkim uśmiechem. Oczywiście wiele czasu spędzała na uliczkach miasta, poznając jego topografię i mieszkańców, jednak było to ogromne miejsce. - Założę się, że ma pełno sekretów i wiele takich wspaniałych miejsc - stwierdziła jeszcze, zwracając się pośrednio do rozmówczyni, jakby chcąc zasięgnąć jej opinii.

    ~Ena Sinatri
    [Przepraszam za tę usuniętą wypowiedź - dwa razy jeden komentarz mi się wysłał.]

    OdpowiedzUsuń
  45. - Ciekawe zabezpieczenie - stwierdziła, zerkając przez ramię, kiedy weszły do lokalu. Zaraz potem rozejrzała się po wnętrzu, dostrzegając paletę różnorakich barw w postaci ubioru gości. Lubiła takie miejsca. Zawsze mogła skryć się gdzieś w cieniu i obserwować codzienne zwyczaje ludzi lub przyglądać się co ciekawszym osobnikom. Kiedy podeszła do nich kobieta po zamówienia, Ena skierowała nań spojrzenie, dostrzegając poczciwą twarz, upstrzoną zmarszczkami, choć wcale nie brzydką. Wyglądała na porządną właścicielkę, toteż ciemnowłosa uniosła lekko kąciki warg w delikatnym, uprzejmym uśmiechu.
    - Czarną kawę poproszę - powiedziała - z miodem, jeśli można. - Jej uśmiech powiększył się nieco na widok chwilowego zaskoczenia w oczach starszej kobiety.
    - Oczywiście - zapewniła, zmarszczki na poczciwej twarzy zafalowały znów, gdy jeszcze wyżej uniosła kąciki ust - rzadko tutaj spotykam kobiety tak pijące kawę - dodała, jakby żartobliwie.
    Ena skinęła, z rozbawionymi iskierkami w oczach. Prawdą było, że mężczyźni, zwłaszcza strażnicy, lubowali się w tak podawanej kawie, kobiety już mniej, jeśli w ogóle kawę pijały.
    - Stare przyzwyczajenia, co poradzić - odpowiedziała, a właścicielka pokiwała głową ze zrozumieniem i z uśmiechem odeszła, informując jeszcze, że ich zamówienie za chwilę dotrze.

    ~Ena Sinatri

    OdpowiedzUsuń
  46. Witaj, Niebieskooka. *dziewczyna zaśmiała się cicho i z błyskiem w równie błękitnych ślepiach zatrzymała na Niej spojrzenie* Miło jest znaleźć tu kogoś takiej samej postury.

    OdpowiedzUsuń
  47. Jak się miewasz? Wszystko w porządku? *ziewnęła krótko, zasłaniając usta dłonią, uśmiechnęła się do Niej* Wybacz, ostatnio jestem przemęczona, źle sypiam.

    OdpowiedzUsuń